12 lis 2012

[BEZRUCH] Muzyka

W domu Blacków zawsze była muzyka.

W salonie na parterze stała stara, zaczarowana jeszcze przez dziadka Polluksa, szafa grająca, którą pani Black włączała tylko wtedy, kiedy wszyscy czworo zbierali się w pokoju.
Pan Black siadał wtedy na swoim wysłużonym fotelu obitym oliwkową skórą. Nóżki siedziska miały kształt wilczych łap, a podłokietniki zakończone były głowami psów, szczerzącymi zęby do ataku. Orion podpierał się łokciem o jeden z łbów, głównie o lewy, i opierał policzek na pięści. Zakładał nogę na nogę, a w wolnej ręce, najczęściej prawej, trzymał odpalone cygaro, od czasu do czasu się nim zaciągając i puszczając okręgi z dymu.
Regulus wykładał się na owczych skórach, leżących tuż przed wesoło trzaskającym kominkiem. W drodze zawsze zabierał z kanapy jedną lub dwie poduszki i podkładał je sobie pod głowę, kiedy wylegiwał się na brzuchu, wolno machając nogami w powietrzu. Zwrócony był zazwyczaj w stronę ojca, gdyż leżał naprzeciwko niego. Dodatkowo, leżąc przed kominkiem usytuowanym w rogu pokoju, miał możliwość ogarnięcia wzrokiem całego salonu.
Pani Black stawała przy grającej szafie z ciemnego drewna z misternymi, złotymi zdobieniami umieszczonymi na froncie. Wyciągała powoli różdżkę (heban, włos z ogona Testrala, siedem i jedna czwarta cala, twarda) z rękawa sukni i obracała ją chwilę w wąskich palcach zakończonych długimi, czerwonymi paznokciami. Spoglądała na wszystkich po kolei:
Najpierw na swojego męża.
Na jego gładko zaczesane do tyłu kasztanowe włosy, które w świetle świec nabierały rudego odcienia (pewno po matce, której włosy były koloru płomieni czy, jak kto wolał, świeżej krwi). Patrzyła przez chwilę w spokojne, brązowe oczy, zastanawiając się, o czym myśli. Omiatała wzrokiem wąskie, zmysłowe usta i gładko ogoloną brodę. Pobieżnie oceniała jego strój – czarne spodnie w kant, błękitna koszula, ciemna kamizelka bez pleców z cieniutkimi, szarymi elementami florystycznymi i luźno zawiązany krawat z herbem Blacków u dołu, spięty złotą spinką. Nigdy nie wiedziała, dlaczego nie lubił typowo magicznych szat.
W następnej kolejności przenosiła wzrok na młodszego syna.
Czarne, gęste włosy odrastały Regulusowi w zastraszająco szybkim tempie, po jakimś czasie zasłaniając ciemne brwi i wywijając się lekko za uszami. Brązowe, orionowe oczy, stale zmieniały przedmiot obserwacji. Okrągła twarz miała mlecznobiały kolor, na tle którego wyróżniały się lekko różowawe policzki i mały, zadarty nosek. Poduszki zasłaniały zieloną kokardkę z wąskiej wstążki i idealnie wyprasowany, biały kołnierzyk. Koszula wpuszczona była w krótkie, brązowe spodenki na szelkach, a na stopach miał czarne skarpety do kolan. Rozczulało ją to, że nie potrafił ukryć swojego zadowolenia i podniecenia.
Na Syriusza patrzyła na samym końcu.
Jej starszy syn wchodził do salonu jako ostatni. Zbliżał się do fotela ojca, ściągał z jego oparcia koc, układał go w kostkę i kładł na ziemi, tuż przy jednej z wilczych łap, głównie przy lewej. Później siadał na nim po turecku, opierał się, najczęściej prawym, barkiem o ścianę fotela i patrzył prosto na nią.
Był szalenie podobny do Oriona, gdy tamten był w jego wieku. Szczupła buzia o ciemniejszym odcieniu skóry niż ta Regulusa, z prostym nosem nakrapianym kilkoma jasnymi piegami i różowawe usta. Tylko oczy miał po niej, błękitne. Gdzieś w ich głębi kryła się iskierka rozbawienia. Jemu też włosy rosły nieprzyzwoicie szybko i łaskotały go już w kark. Odgarniał je do tyłu, tak jak to robił Orion. Białą koszulę miał krzywo zapiętą i niestarannie włożoną w czarne spodenki. Jedna skarpetka zsunęła mu się trochę w dół i była wyraźnie ubrudzona od spodu.
Pani Black chowała wtedy różdżkę z powrotem do rękawa i podchodziła do Syriusza. Kazała mu stanąć przed nią, by mogła poprawić jego ubranie. Podciągała luźną skarpetkę, wyciągała koszulę ze spodenek, rozpinała po kolei guziczki i zapinała w odpowiedniej kolejności, wsadzała ją z powrotem do spodni i na koniec układała mu włosy tak, by nie wpadały do oczu. Czasami musiała sobie pomóc zaklęciem.
Później wracała spokojnie do szafy grającej z różdżką w ręku i rzucała na nią krótkie, niewerbalne zaklęcie. Rolka zaczynała się powoli kręcić, a salon wypełniała, znana tylko Blackom, melodia.
Orion wpatrywał się wtedy przymrużonymi oczami w swoje dogasające cygaro i w ciszy słuchał muzyki.
Regulus zamykał oczy, wtulając twarz w poduszkę i machał nogami w rytm muzyki. Ten, kto miałby przyjemność stać bliżej niego, mógłby usłyszeć, że nuci cicho dobrze sobie znaną melodię.
Walburga chciałaby też zamknąć oczy i móc pozwolić myślom krążyć bezwładnie po swojej głowie, ale coś jej przeszkadzało. Uczucie nieustannego wpatrywania się w nią.
Syriusz wydawał się bardziej zainteresowany matką niż starą melodią ludową. Kobieta dobrze czuła, że przygląda jej się dokładnie.
Oglądał czarne fale jej włosów upięte z tyłu klamrą. Jej synowie odziedziczyli tylko ich kolor, chociaż Syriuszowi, gdy miał krótsze włosy, zabawnie wykręcała się grzywka. Wodził czujnym spojrzeniem po gładkim owalu jej twarzy, a później patrzył na wąskie, ciemne brwi i identyczne jak swoje, niebieskie oczy. Dalej był lekko zadarty nos i niezbyt szerokie usta podkreślone czerwoną szminką, które oglądał dłuższą chwilę. Smukła szyja, skryta pod koronkowym kołnierzykiem czarnej sukni z mocno ściśniętym gorsetem i luźno spadającym dole. Jej syn zwracał uwagę na dwie czerwone różyczki przyczepione do końca gorsetu. Powiedział jej nawet kiedyś, że strasznie mu się podobają. Następnie były równie czerwone paznokcie, na widok których uśmiechał się lekko i patrzył na czubki jej butów na obcasie, które odbijały żółty blask świec.
Nie wiedziała, dlaczego zawsze przyglądał jej się z taką uwagą, skoro stała na tle grawerowanej szafy, a obok niej znajdował się regał z ręcznie zdobioną zastawą oraz cała ściana z drzewem genealogicznym rodziny.
Ale nie zwracała mu uwagi.
Nie robiła tego też wtedy, kiedy nagle zaczynał śpiewać. Pomimo wysokiego, lekko dziewczęcego głosu, utrzymywał spokojny rytm melodii i idealnie wymawiał staroangielskie słowa pieśni.
Przyszedł do niej kiedyś z pytaniem, czy ta melodia ma słowa. Odpowiedziała mu, że owszem, ma, ale są tak stare, że ledwo kto potrafi je już wymówić. Zdziwił ją wtedy, gdy odpowiedział, że chce, by go ich nauczyła. Cóż miała zrobić? Zgodziła się. Kazała mu łamać język na trudnych zestawieniach liter, wyciągać dźwięczne głoski i śpiewać, śpiewać, śpiewać do utraty tchu. A później on za każdym razem wyśpiewywał inną zwrotkę. Tę, na którą miał akurat ochotę.
Była z niego dumna. Dumna z jego doskonałej dykcji, dźwięcznego głosu i własnych chęci. Potrafiła mu odpuścić każdą zbitą wazę czy dzbanek, pobrudzoną wykładzinę, porwaną jedwabną koszulę czy podjadanie przed obiadem, jeżeliby śpiewał.
Bo Syriusz śpiewał dla niej, patrząc walburgowymi oczami wprost w jej oczy.

Etykiety: , , , , ,

Komentarze (30):

19 listopada 2012 20:45 , Anonymous Lexi pisze...

Nie mogę uwierzyć, że jeszcze nikt nie skomentował, więc nieśmiało spróbuję stworzyć coś na kształt komentarza.
Na początku zaznaczę, że na twój blog trafiłam jeszcze, kiedy znajdował się pod starym adresem i przeżyłam minizawał, kiedy pewnego dnia po prostu zniknął. Za bardzo ubóstwiam Syriusza, żeby tak łatwo odpuścić ficki z jego udziałem. Dobrze, że pamiętałam twój nick i udało mi się tutaj dotrzeć :)
Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem Twojego talentu. Masz przepiękny styl, całość czyta się lekko i przyjemnie, potrafisz wszystko przystępnie przedstawić, a opisy masz nieziemskie. I tego wszystkiego ci zazdroszczę.
To teraz spróbuję przestać się tak rozpływać.
"Nie wiedziała dlaczego zawsze się jej przyglądał z taką uwagą (...)" - myślę, że lepiej brzmiałoby "zawsze przyglądał jej się", a przed dlaczego chyba powinien być przecinek.
Jeśli chodzi o zakładki, to bardzo podobają mi się idee tych obrazków, wszystko jasne już na pierwszy rzut oka. Przyznaję, że najbardziej wyczekuję opowiadań z akcją w trakcie pierwszej wojny, bo to zdecydowanie moje najulubieńsze czasy. Fajnie też, że postanowiłaś przedstawić historię państwa Black. Chociaż Orion w nie do końca czarodziejskich szatach i szafa grająca, kłócą się z moim postrzeganiem arystokratycznego rodu Blacków, gardzących mugolskimi wyrobami. Ale to tylko moja opinia, może przesadzam ^^ Opowiadanie ma swój klimat, który zdecydowanie mnie urzekł. Niby młodość Syriusza była okresem buntu, ale dzieciństwo na pewno musiało być inne, przyjemniejsze. Wydaje mi się, że świetnie je przedstawiłaś, choć śpiewający Syriusz jakoś mi nie leży. No ale tutaj był dzieciakiem, a dzieciakom się wiele rzeczy wybacza, więc i ja się na to zdecyduję ^^
Jeśli chodzi o bohaterów, to nie przepadam za zdjęciami, bo zazwyczaj mam własne wyobrażenie bohaterów, ale Regulus i Remus mogą być. Syriusz byłby fajny, gdyby miał czarne włosy, a James zupełnie nie pasuje przez te głupie, ostatnio supermodne okulary xD Jeśli chodzi o opis Syriusza, to powaliłaś mnie stolarzem-amatorem. A książę z bajki i nimfoman (swoją drogą, nie za mocne słowo? :>) ciekawie się obok siebie prezentują (tak, tak, porządek alfabetyczny, ale co ja poradzę, że mam głupie myśli xD).

 
20 listopada 2012 18:14 , Anonymous Niah pisze...

Brawa za odwagę i podziękowania za pierwszy komentarz.
Cieszę się, że ktoś zareagował na usunięcie Pochmurnych dni, ale trochę się martwię o Ciebie, bo ciężko teraz się dostać do kardiologa, a zapisów na następny rok jeszcze nie ma...
Bardzo dziękuję za wytknięcie błędu, to dla mnie ważne.I miłe.
Stwierdziłam, że nie ma sensu pisania po kilkanaście razy tego, że dana sytuacja dzieje się w tym momencie, a tamta w innym. Tak jest moim zdaniem lepiej. I nie psuje mi tu zamysłu na fragment, przede wszystkim!
Co do pierwszej wojny, to owszem, mam dużo (kontrowersyjnych) historii z tamtego okresu, ale któregoś razu siadłam sobie na dywanie (pozycja horyzontalna sprzyja myśleniu) i zdałam sobie sprawę, że wcale nie myślałam o tym jak Syriuszowi żyłoby się w Slytherinie, a przecież na tym cały żart polega!
Orion jest takim specyficznym arystokratą, co to w sukienkach nie chodzi i woli zostawić je swojej żonie.
Uważam, że na jakimś etapie rozwoju ludzkości czarodzieje czerpali od mugoli i vice versa, więc szafa grająca dobrze prezentuje mi się w domu Blacków.
Małe, śpiewające dzieciaki to kwintesencja słodkości, której, nawet tak poważna i zimna kobieta, jak Walburga, nie może się oprzeć. No i musiałam wyposażyć Syriusza w jakiś aspekt, który chroniłby go przed matką, nie bądźmy sadystami.
Zdjęć miałam nie wstawiać, ale stwierdziłam, że tak wygląda to wszystko "ładniej". No i chciałam mieć tekst przylegający do obrazu, takie zboczenie.
Regulus to Gaspard Ulliel. To jedyne jego zdjęcie, które mi się bardzo podoba i stwierdziłam, że zbrodnią byłoby go nie wykorzystać. Remusowi twarzy użyczył Tom Odell, tutaj sytuacja jest podobna, bo to było jego najładniejsze zdjęcie, jakie znalazłam. Syriuszem wcześniej miał być Ben Barnes, ale porzuciłam ten pomysł, gdyż... no cóż, nie podoba mi się taka wersja Łapy i już. Za to James jest idealnie trafiony w moje wyobrażenie Jima, a te okulary, no cóż, mi się podobają.
Syriusz stolarz-amator to mój bardzo zły, snuty od dłuższego czasu, plan, który zamierzam wprowadzić w życie.
A o Syriuszu casanovie słyszy się na prawie każdym kroku, więc dlaczego nie pójść krok do przodu i obnażyć myśli większości ludzi - on spał z każdą swoją dziewczyną? Uważam, że rzeczy trzeba nazywać po imieniu.
Pisząc te opisy, kilka razy zwątpiłam w swoją znajomość alfabetu. To nie było pocieszające. Z chęcią jednak poznam twoje głupie myśli.
Dziękuję za tak długi komentarz, który sprawił, że na moich ustach pojawił się naprawdę wielki uśmiech.
Pozdrawiam, Niah.

 
21 listopada 2012 19:23 , Anonymous Lexi pisze...

Na szczęście szybko zaaplikowałam sobie lek w postaci aberracji umysłu prostego, więc chyba jakoś dotrwam do wizyty w przyszłym roku xD
Ja też lubię, jak ktoś wytknie mi błąd. W końcu jak inaczej mamy się uczyć, prawda? :)
I bardzo się cieszę, że postawiłaś na obrazki, bo to fajny i oryginalny pomysł. A, właśnie, zapomniałam napisać ostatnio, że podziwiam cię za umiejętność pisania takich krótkich opowiadań, bo chociaż ja się bardzo staram, to fabuła mi się zawsze rozrasta niebotycznie i zanim się obejrzę mam fabułę, jak dla książki... Gratuluję ^^
Kontrowersyjne pomysły? No już tak nie kuś! :P A ja też kiedyś zastanawiałam się, jakby wyglądało życie Syriusza w i po Slytherinie, ale nie wymyśliłam nic sensownego, więc cieszę się, że tobie się udało :)
Całkiem możliwe, że masz rację, dlatego nie będę się wykłócać. Po prostu wyobrażenie tak skostniałej rodziny jak Blackowie, którzy gardzą wszystkim, co mugolskie, wydaje mi się nieco naciągane. Z drugiej strony w pewnym momencie w historii czarodzieje czystej krwi mogli sobie przywłaszczyć mugolskie patenty. xD
Przejrzałam właśnie galerię Gasparda i Toma. Tak jak Gaspard ma kilka zdjęć, na których wygląda na Rega, tak Tom jest zupełnym przeciwieństwem mojego wyobrażenia Remusa, chociaż fotografia, którą zamieściłaś wygląda najprzystępniej z nich wszystkich. A Syriusza wszyscy ostatnio przedstawiają jako Barnesa, więc może to dobrze, że od tego odstajesz. Tylko, że Łapa był brunetem, no :< A Jim wydaje mi się zbyt nowoczesny na tym zdjęciu, no ale to już kwestia gustu ^^
Już nie mogę się doczekać tego złego, snutego od dłuższego czasu planu, który zamierzasz wprowadzić w życie. ;)
Tak, to prawda i nieco nad tym faktem ubolewam, bo wydaje mi się strasznym spłyceniem postaci Syriusza. Ale w dalszym ciągu nie wiem, czy to, że sypiał z każdą swoją dziewczyną zakrawa na nimfomanię. No nic, to twój pomysł, więc nie będę się czepiać. Przyczaję się i zobaczę, jak to wykorzystasz. ;)
Oj, tak naprawdę to nic takiego. Po prostu zaintrygowała mnie ta zależność, że książę z bajki (chociaż z ironią), znajduje się zaraz obok nimfomana i zaczęłam się zastanawiać, czy to może mieć jakiś związek ze sobą. Ale postanowiłam pozostać przy najlogiczniejszym uzasadnieniu i, mam nadzieję, jedynym właściwym, czyli porządku alfabetycznym.
Ależ nie ma za co. Długie komentarze są zdecydowanie najlepsze, a że cierpię na słowotoki... xD

 
21 listopada 2012 19:52 , Anonymous Niah pisze...

Słowotoki są jak najbardziej na miejscu. Zachęcam, zachęcam szczerze, do pisania słowotoków!
Co do tych krótkich opowiadań, to historia jest taka, że ja mam całą fabułę mniej więcej zaplanowaną i opisuję po prostu poszczególne wątki. Niektóre są krótkie, a niektóre ciągną się przez kilka części. Zależy, na jaki mam ochotę.
Obecnie piszę jednocześnie kontynuację Muzyki (bo to kilkuczęściowy shot) i scenkę rodzajową z Hogwartu. Mam jeszcze w głowie kilka wydarzeń z pierwszej wojny, ale nie wiem od którego zacząć, by nie zdradzić za wiele i nie wprowadzić od razu wielkiego zamętu. Muszę się zastanowić.
Syriusz w Slytherinie jest jednym z moich najlepszych pomysłów, bo naprawdę, Ślizgoni są lepsi do odgrywania dziwnych i absurdalnych ról niż "dzielni i waleczni" Gryfoni. Większe pole do popisu.
Grunt to umieć wykorzystać modela (lub jego zdjęcia) w taki sposób, by uwydatnić jego atuty. Czasami lepiej pozostawić trochę miejsca dla wyobraźni czytelnika.
Jak znajdę jakieś ładniejsze zdjęcie do Syriusza (a szukam w międzyczasie) to zmienię. Nad Jamesem się zastanowię, bo rzeczywiście, może być trochę zbyt nowoczesny.
Wiesz, ja nie napisałam, że to są cechy, które ja w nich widzę, czy po prostu te, którymi określiła je reszta bohaterów. Nie ułatwię ci zrozumienia ich opisów, mogę co najmniej to skomplikować, ale i tak, ostatecznie, będziesz musiała sama sobie wypracować opinię na ich temat. A wtedy bardzo chętnie ją poznam.
Pozdrawiam, Niah.

 
23 listopada 2012 13:17 , Anonymous Lightin pisze...

Kojarzę blog pod starym adresem, ale tak się złożyło, że nie miałam okazji go przeczytać.

Może najpierw od strony technicznej? Tekst lepiej by się prezentował po paru poprawkach. Podczas czytania rozproszyła mnie literówka, dwa braki przecinków, ogonków, jakieś powtórzenie. Dodatkowo można by się spierać nad kolorem płomieni, które bardziej wpadają w pomarańcz niż barwę świeżej krwi. Również zastanowiła mnie iskierka na końcu syriuszowego oka, bo gdzie w tej kuli jest ten koniec? Nie wszystko powinno się brać dosłownie, ja to wiem, ale zdanie zabrzmiało mi na tyle dziwnie, że na dłużnej przystanęłam.
Co do samej treści, podoba mi się, że wybrałaś tę scenę. Rodzinna, nawet powiedziałabym, że ciepła. Jak na niewielki moment w życiu Blacków, użyłaś sporo słów. Przedstawiłaś czwórkę na tyle szczegółowo, że jestem ich w stanie zobaczyć dokładnie przed oczami.
Zaskoczyłaś mnie mugolskimi strojami. Wydawało mi się, że jak na tamte lata czystokrwiści wybitnie starali się odróżnić od mugoli, by pozostać wiernymi ich własnej modzie. Może nieco spłycam, ale wciąż mi to trochę zgrzyta. Co nie przeszkadza rysować się Orionowi w moim umyśle odpowiednio dostojnie do jego pozycji.
Akurat szafa grająca zupełnie mi nie wadzi, przecież czarodzieje musieli posiadać coś swojego do odtwarzania muzyki. Jakie smutne życie czystokrwistych byłoby bez zajmujących melodii?
Bardzo postarałaś się, by dokładnie nakreślić wszystkich obecnych w pokoju. Wyszło to nawet zgrabnie, jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że opisy wyglądu są na jedno kopyto. Brakowało mi większej różnorodności, która przełamałaby monotonię. Jednak jak na jednopartówkę nie narzekam. Chętnie zobaczę, jak dalej pójdzie Ci realizacja pomysłu.

Pozdrawiam.

 
24 listopada 2012 01:16 , Anonymous alatum. pisze...

Proszę o poprawienie błędu, który mieści się w zakładce "Wiec rze", gdyż napisałaś tam, że autorem szablonu jest Cuddly, podczas gdy autorką jestem ja, alatum., co zresztą widać po podpisie obok czaszki.

Pozdrawiam,
alatum.
[prosektorycznie]
[skrzydlami-alatum]

 
25 listopada 2012 16:34 , Anonymous Niah pisze...

Wybacz. Zmieniłam nazwę w stopce bloga, a całkiem zapomniałam o zakładkach. Już zmieniłam.
Pozdrawiam, Niah.

 
25 listopada 2012 16:49 , Anonymous Niah pisze...

Staram się poprawiać każdy błąd po tym, jak go zauważę, ale nie jest możliwe bym była w stanie wyłapać wszystkie potknięcia samodzielnie. Byłabym wdzięczna gdybyś mi wskazała te literówki i zjedzone przecinki.
Jestem zdania, że Blackowie mieli kilka wyjątkowo przyjemnych momentów w swoim życiu i będę się przy tym upierać. Syriusz musiał w jakiś sposób wytrzymać w tym domu 16 lat (przynajmniej w oryginale). Cieszę się, że ci się to spodobało.
O Oionie pisałam już w odpowiedzi na komentarz Lexi. Uważam pana Blacka za osobę, która nie przepada za szatami czarodziejów i nie znajduję w nim tego rodzaju dostojności, który chciałabyś zobaczyć. Po za tym, to reszta rodziny wydaje mi się ubrana w odpowiedni sposób, jak na rodzinę czystokrwistą.
Zgadzam się z tobą w zupełności. Szafa grająca być musi, nie ma innej opcji.
Opisy postaci były pisane celowo w jednym schemacie, więc nie dziwi mnie, że tak to odebrałaś. Był to zabieg celowy i przyznam, że jest wiele tekstów w których używam podobnych "tricków".
Dziękuję za wyrażenie opinii i pozdrawiam, Niah.

 
29 listopada 2012 20:10 , Anonymous alatum. pisze...

Nic się nie stało, tak tylko przyuważyłam ;)

 
30 listopada 2012 16:23 , Anonymous Vera Shaw pisze...

Kochana Niah!
Tak się cieszę, że jednak piszesz! Wiesz, że po po prostu kocham Twój styl, prawda? Tak świetnie bawisz się słowami, że aż mnie zazdrość bierze. U Ciebie wszystko idealne pasuje, każde zdanie współgra z kolejnym. Masz jakiś taki... specyficzny klimat, który czaruje i chce się czytać więcej.
Obraz rodziny Blacków, kochających muzykę w pełni do mnie przemawia i nie mam żadnych zastrzeżeń. W pełni też kupuję Twojego Oriona, ubranego w mugolskie ciuszki. Serio, jakoś go nie widzę w sukience, znaczy się w szacie czarodziejów (; Regi musiał być uroczy, kiedy był mały *.* Do Walburgi też nic nie mam, chociaż mam jedno pytanie... W jakim wieku tutaj jest Syriusz, bo wydaje mi się dziwne, żeby go tak poprawiała. Dobra czepiam się (;
Wiesz również za co Cię tutaj nie lubię, prawda? Pisałam już to czytając Pochmurne dni i powtórzyć muszę. Dlaczego Syriusz w Slytherinie?! Cały jego geniusz u Rowling polegał na tym, że był typowym buntownikiem, który sprzeciwił się rodzinnej tradycji. Jeśli mu się to zabierze, to nie ma w nim nic wyjątkowego! NIC! Syriusz to Gryfon! GRYFON i za żadne skarby nie kupię go w Slytherinie, chociażby nie wiem jak był przedstawiony. Trzeba by było zmienić całą jego postać, żeby tam pasował!
Tak z innej beczki... czytałam kiedyś na mirriel świetne opowiadanie, gdzie Syriusz nie był przedstawiony jako casanova, ani tym bardziej jako nimfoman, i o dziwo był najlepiej wykreowanym Blackiem z jakim się spotkałam (;
W każdym razie czytać będę, ale tylko ze względu na to, że czarujesz słowami.
Ściskam i całuję, Vera (dawniej Freya, może pamiętasz (; )
P.S Niestety nie umiem pisać komentarzy! I kupuję również szafę grającą! xD i Ben Barnes jak najbardziej pasuje na starszego Blacka (; Ale to tylko takie nawiązanie do innych komentarzy (;

 
30 listopada 2012 22:59 , Anonymous Niah pisze...

Dobrze, Vero Shaw (Freyo), która podstępnie skasowałaś Burning Bridges nic mi o tym nie mówiąc, odpowiem z chęcią na twoje pytania.
Dziękuję za tyle miłych słów na początku. Czuję się podbudowana, bo w shocie, który właśnie piszę, mam kilka fragmentów, w których wątpię w swoje umiejętności pisarskie. Nabrałam dzięki Tobie nowych sił.
Orion nie lubi czuć powiewu wiatru między nogami. On i spodnie to miłość od pierwszego wejrzenia.
Mały Reggie jest słodki, bo jest mały. Wszystkie małe dzieci są słodkie. Oczywiście, dopóki nie mówią.
Powiem Ci szczerze, że ile dokładnie lat ma Syriusz, to nie wiem, ale jest na pewno na tyle młody, że popełnia dziecinne błędy w trakcie mówienia (dlatego Walburga go poprawia).
Syriusz jest w Slytherinie, ponieważ mam odnośnie tego koncepcję i nie zamierzam z niej rezygnować, choćbym miała walczyć z całym światem.
A pamiętasz może tytuł? Syriusz nie-casanova to ciekawy temat, a tak mało go przecież.
O nie, nie, nie. Ben Barnes (kreacja z Doriana Graya) wcale mi nie pasuje na Syriusza. Jest za grzeczny! Sama pisałaś, że Syriusz to buntownik i chcesz mi wcisnąć Barnesa.
Pozdrawiam, Niah.

P.S. Ja już od dawna wiem, że Nauka Latania jest Twoja. Spodziewaj się mnie tam.

 
2 grudnia 2012 10:20 , Anonymous Lexi pisze...

Dobrze, że tu zajrzałam, bo myślałam, że odpisałam na twój komentarz, a tu proszę bardzo, jak pięknie się prezentuje moja skleroza.
Słowotoki są fajne, dopóki z jednego rozdziału nie robią mi się dwa albo trzy. Nienawidzę tego potem dzielić xD
Rozumiem, ale mimo to "Muzyka" wydaje się być całością, czego ja osiągnąć nie umiem, bo moje pomysły się niebotycznie rozrastają, a jak chcę je skrócić, to mi się wydaje, że urywam jakoś w połowie. No cóż, długa droga przede mną ^^
Vera Shaw ładnie określiła, że urok Syriusza polegał na byciu gryfońskim buntownikiem, ale Syriusz w Slytherinie to oryginalny pomysł i jestem ciekawa, jak to rozwiniesz :)
Mną się nie przejmuj, ja i tak mam swoje wyobrażenia chłopaków i żadne zdjęcia ich nie zmienią ^^
Opisy to dodatek, tak naprawdę bohaterów poznaje się przez treść opowiadania. Ja po prostu lubię się czepiać xD

 
2 grudnia 2012 10:22 , Anonymous Lexi pisze...

To ja może przy okazji polecę R.A.B. na Mirriel. Najcudowniejszy fick na świecie. A Syriusz, Remus i Regulus są wykreowani po mistrzowsku!

 
2 grudnia 2012 12:04 , Anonymous Vera Shaw pisze...

Ależ droga Niah, tutaj chodzi o boski wygląd Bena Barnesa, który jak dla mnie idealnie pasuje i koniec kropka xP Tytułu owego fanficka niestety nie pamiętam, ale mam niejasne wrażenie, że mógł być on autorstwa Elleen, chociaż głowy nie dam sobie uciąć. No i muszę się zabrać za przeczytanie R.A.B. Lexie jesteś złym człowiekiem (;

 
2 grudnia 2012 12:49 , Anonymous Lexi pisze...

Owszem, jestem. Mam przeogromną ochotę przeczytać to jeszcze raz (w sumie chyba trzeci), ale postanowiłam, że do matur muszę czytać lektury, a jak dorwałabym R.A.B. w swoje ręce, to lekturom zrobiłabym papa na dłuuuugi czas. Elleen też czytuję, ma dziewczyna ogromny talent. Pamiętasz coś więcej z tego ficka, bo nie ukrywam, że mnie zaciekawiłaś, a może nie czytałam? A jak czytałam, to pewnie skojarzę tytuł :)

 
2 grudnia 2012 15:13 , Anonymous Niah pisze...

Czytałam i też uważam, że jest po prostu cudowny. Pal licho, że smutny jak cholera. To wspaniały wyciskacz łez z idealnie wykreowanymi postaciami ♥.
Pozdrawiam, Niah.

 
2 grudnia 2012 15:18 , Anonymous Niah pisze...

O tak, Elleen jest godna polecenia, chociaż ostatnio zaczynam ją nienawidzić za to, w jaki sposób kończy odcinki "Dwudziestu lat wcześniej". Przecież to niehumanitarne!
Vero, wytęż wszystkie komórki mózgowe i przypomnij sobie tytuł tego ficka, bo robisz ogromnego smaka.
Tu masz swojego boskiego Barnesa i jedno z niewielu zdjęć, które toleruję -> http://data.whicdn.com/images/41371066/tumblr_mcgkxx59gM1qi89k0o1_500_large.jpg
Pozdrawiam, Niah.

 
2 grudnia 2012 20:07 , Anonymous Vera Shaw pisze...

Aaa zdjęcie boskie! xD
Kurczę no nie umiem sobie przypomnieć. Ale pamiętam, że na pewno w tym opowiadaniu był James kręcący z Alicją (a może po prostu ten wątek kojarzy mi się z Dwadzieścia lat wcześniej). Poszukam zaraz, może znajdę (; O i muszę sprawdzić, kiedy była aktualizacja!

 
4 stycznia 2013 21:46 , Anonymous highwaytohell pisze...

Śpiewający Syriusz. Okej, mogę umierać.
Przepraszam, że dopiero teraz wracam do Twoich tekstów, ale wiesz, rozumiesz - R.A.B.. Także tego...ekhm.
Przyjemny tekst, odbiegający od blogowych standardów zUej i potwohnej rodziny Blacków, w której jeden rodzic był gorszy od drugiego. Może powinnam się zachwycać, ale - po dwóch poprzednich tekstach - w Twoim przypadku akurat zupełnie mnie to nie zadziwia. Przepraszam.
Masz taką fajną umiejętność konstruowania prostych i bardzo obrazowych opisów. Tego Ci zazdroszczę, bo w prostocie siła. Nie wiem, jaki maż staż i doświadczenie w pisaniu, ale cieszę się, że tu trafiłam, bo jesteś jedną z lepszych autorek, które czytałam.

A teraz, żeby nie było tak słodko i przyjemnie (chociaż momentami i tak będzie), pozwolę sobie poodnosić się stricte do tekstu :)
Regulus wykładał się na owczych skórach, leżących tuż przed wesoło trzaskającym kominkiem. - Że mu zapach nie przeszkadzał, to jestem pod wrażeniem.
Zwrócony był zazwyczaj w stronę ojca, gdyż leżał naprzeciwko niego. Dodatkowo, leżąc przed kominkiem usytuowanym w rogu pokoju, miał możliwość ogarnięcia wzrokiem całego salonu. - Tu jest powtórzenie, ale niezbyt rażące, więc jeśli nie zmienisz, zdanie się od tego nie posypie.
...luźno zawiązany krawat z herbem Blacków u dołu i złota spinka do krawatu. - Tu już jest trochę gorzej. Ja bym zrobiła i złota spinka do niego, co też jest kulawe, więc może warto byłoby się zastanowić nad przebudowaniem tego zupełnie.
Nigdy nie wiedziała dlaczego nie lubił typowo magicznych szat. - Tu bym wrzuciła przecinek przed "dlaczego".
W następnej kolejności przenosiła swój wzrok na młodszego syna. - Wyrzuciłabym to "swój"; w końcu trochę trudno byłoby przenosić wzrok kogoś innego. *wyobraża sobie Walburgę łapiącą głowę męża w ręce i na siłę przekręcającą ją, żeby spojrzał w przeciwną stronę, niż akurat zamierzał*
Poduszki zasłaniały zieloną kokardkę z wąskiej wstążki i idealnie wyprasowany, biały kołnierzyk. - Zakokardkowany Regulus! Nic, tylko wsadzić po choinkę ^^
Później na nim siadał po turecku,... - Według mnie jest to błąd składniowy. Nie wydaje Ci się, że lepiej byłoby napisać Później siadał na nim po turecku?
Był szalenie podobny do Oriona, gdy tamten był jeszcze dzieckiem. - Moim zdaniem bardziej naturalnie brzmiałoby, gdyby napisać ...gdy tamten był w jego wieku czy tam w tym samym wieku. Ale to już na mój smak, więc to tylko sugestia.
Gdzieś na ich końcu kryła się iskierka rozbawienia. - Nie lepiej byłoby napisać "w głębi"? Bo tak z tym końcem, jak się czyta, to tak dziwnie wygląda...
Włosy też rosły mu nieprzyzwoicie szybko i łaskotały go już w kark. - Chodzi bardziej o porównanie go z Regulusem, więc czy nie lepiej byłoby napisać Jemu też...?
Orion wpatrywał się wtedy przymrużonymi oczami w swoje dogasające cygaro i w ciszy słuchał muzyki. - Rodzina Capone mi się przypomniała ;x
Wiem, wiem, niepoważna jestem.
Uczucie nieustannego wpatrywania się w nią. - Ja to ja, wiadomo, ale bym tu pozmieniała. Trochę toporne to zdanie. Nie wiem... coś w stylu: Uczucie, że ktoś nieustannie ją obserwuje?
Następnie był lekko zadarty nos i niezbyt szerokie usta podkreślone czerwoną szminką... - To też - w mojej opinii, rzecz jasna - jakoś tak się nie składa. Może dalej był, czy coś, albo w ogóle to zrobić tak, żeby nie było tego "był"? A potem jeszcze powtarzasz tę samą konstrukcję.
...a obok niej był regał z ręcznie zdobioną zastawą oraz cała ściana z drzewem genealogicznym rodziny. - A może znajdował się? :)
Ode mnie to wszystko, uważaj na tego "był"-a!
Pozdrawiam,
highwaytohell

 
4 stycznia 2013 21:46 , Anonymous highwaytohell pisze...

Zmieściłam się w jednym komentarzu. Alleluja! :D

 
20 lipca 2013 17:46 , Anonymous 香奈子 pisze...

Nie wiedziałam od czego zacząć, dlatego też wybrałam pierwszy rozdział z brzegu, coby zacząć "od początku".
Podoba mi się jak przedstawiłaś ich rytuał spędzenia wolnego popołudnia (?). Oks. Interpretacja własna.
Moja uwaga była skupiona przede wszystkim na Syriuszu, którego naprawdę lubię z serii książek o Rowling. Czasem naprawdę żałowałam, że nie skupiła się bardziej na przeszłości Huncwotów, ale ja zawsze marudzę.
Ojesu~ Syriusz śpiewał... chcem to zobaczyć na żywo. Poka~!
Nigdy jeszcze nie czytałam opowiadania o Blackach, nawet nigdy nie tknęłam opka, gdzie Regulus zajmuje takie ważne miejsce w ficzkach. To mój debiut. Nie żałuję.
Styl masz ładny, płynny, dzięki temu rozdział przeczytałam szybko.
Nie jestem kreatywna. Musisz mi wybaczyć.

PS. Boski szablon. Sama robiłaś?

 
20 lipca 2013 18:22 , Anonymous Niah pisze...

Udało Ci się zacząć dosłownie od samego początku. To był pierwszy post opublikowany na tym blogu.
Sama nie jestem pewna czy to jest popołudnie czy może już wieczór. Powiedzmy, że zaraz będzie piąta i Blackowie, jak na Anglików przystało, napiją się herbaty.
Syriusz dostał tak mało czasu antenowego w książkach, to było przykre :<
Mi się ten Huncwot zawsze kojarzył ze sztuką, a że jednego malarza mam już w tym opowiadaniu, zrobiłam z niego śpiewaka. Ktoś musiał odziedziczyć to darcie mordy po mamusi.
Od kiedy dowiedziałam się, że Syriusz miał brata i przeczytałam siódmą część, mam fioła na punkcie Regulusa. Jest moją ulubioną postacią na równi z Syriuszem. Podejrzewam, że u nich w rodzinie zajebistość jest dziedziczna.
Wybaczam brak kreatywności. Ważne, by było szczerze.
Szablon pobrałam z Wioski Szablonów, kredyt u dołu strony.
Pozdrawiam, Niah.

 
21 lipca 2013 23:31 , Anonymous 香奈子 pisze...

Odkryłam, że odpisujesz na komentarze, więc postanowiłam także odpisać.
Dobrze strzeliłam. Jestem z tego dumna, ale jak się okazało, nie ważne od czego zacznę i tak będę wiedzieć o co chodzi. Muszę cię więc przy tej okazji pochwalić za kompozycję utworu. Pierwszy raz spotykam się z takim szalonym, ale bardzo dobrym pomysłem. ^^
Piąta to jeszcze popołudnie, więc udało mi się nawet zmieścić w ramach. Jestem z siebie dumna XD
Zawsze mi było smutno, zwłaszcza że chciałabym poczytać o tych zamierzchłych czasach. Nie wiem skąd to zboczenie, ale to chyba wynik tego, że kocham starocie :D
Syriusz sam w sobie jest sztuką, nawet mogłabym powiedzieć, że arcydziełem ^^ Wyobrażasz sobie, że jedyny raz kiedy popłakałam się na książce, to moment jego śmierci? Moja siostra nie wiedziała co ma wtedy robić. Była w szoku.
Śpiewanie do niego pasuje. Dracie mordy też. XD
Regulusa też polubiłam. Taki cichy bohater. I znów żałowałam, że został tak potraktowany. Chciałabym się dowiedzieć o nim czegoś więcej, ale może tym tkwi urok jego postaci? xD
Super. W takim razie mogę nadal cię zanudzać moim głupim gadaniem.
Przepraszam. Nie zauważyłam. Byłam zbyt oszołomiona. Nadal uważam, że jest boski.
Odkryłam, bo wiele osób tego nie robi i uważam to za przykre. Trzeba rozmawiać z czytelnikami, nawet takim jak ja.

 
22 lipca 2013 12:01 , Anonymous Niah pisze...

Staram się pisać tak, by wszystko było zrozumiałe, nie ważne od jakiej części się zacznie. Zbiory opowiadań mają to do siebie, że informacje trzeba odświeżać.
Ja też uwielbiam starocie. Chciałabym mieć kiedyś w domu takie stare meble i nowoczesną kuchnię nie od pary!
Ja zanim przeczytałam książki, obejrzałam filmy. Dość późno się zabrałam do kanonu, więc wiele rzeczy było dla mnie oczywistych.
Płuca po mamusi. Nie wyprze się go!
Regulusa urok tkwi w tym, że on jest właśnie cichutki i obserwuje całą akcję z cienia. Uwielbiam to w nim.
Rozmawianie z czytelnikami jest fajne. Nie lubię, gdy autor nie odpisuje, bo mam wrażenie, że ma mnie wtedy w dupie :<
Pozdrawiam, Niah.

 
22 lipca 2013 15:07 , Anonymous 香奈子 pisze...

Dlatego jestem naprawdę podważeniem twojego talentu. Ani razu nie byłam zagubiona.
Ciekawe połączenie, ale chyba też preferowałabym w nowoczesną kuchnię. Zwłaszcza w zmywarkę.
Rozumiem. Ja nadal nie obejrzałam Insygnium Śmierci. Książkę czytałam trzy raz, bodajże. Nie mogę się przekonać.
A tylko by spróbował XD
Black-ninja, tylko w wersji angielskiej. Ciekawe połączanie.
Dokładnie. Mam tak samo. Dlatego jak autor nie odpisuję, zazwyczaj nie komentuję, tylko czytam sobie w ciszy.

 
25 lipca 2013 13:47 , Anonymous Niah pisze...

Ja nie muszę mieć zmywarki. O drugiej nad ranem lubię myć naczynia, ale do tego muszę być sama w domu. Za drzwi by mnie wyrzucili, gdybym wstała w środku nocy i zaczęła szorować patelnię.
Insygnia, obie części, mi się podobały. Jedne z lepszych zekranizowanych części HP. Szczególnie Neville mi się podobał.
Jeszcze jak nie odpisują, to pal ich licho. Ale jak im z dobroci serca wypisujesz błędy, a oni ich nawet nie poprawiają? Pewnie też takich komentarzy nie czytają, więc może niech zablokują opcję komentowania?
Pozdrawiam, Niah.

 
25 lipca 2013 22:08 , Anonymous 香奈子 pisze...

Jak już muszę być naczynia, to też wolę robić to w nocy, bo nikt mi się po kuchni nie pląta.
Naprawdę? Może w końcu pokonam mój niewidzialny opór i obejrzę.
Nie którzy autorzy są przekonani, że "wiem lepiej", dlatego też ignorują dobre rady. Ja cieszę się jak głupia, gdy mi ktoś błędy wypisze, bo wiem, że sadzę ich sporo, więc zawsze warto poprawić ;)

 
25 lipca 2013 22:33 , Anonymous Niah pisze...

Byłam na obydwu w kinie, nie żałowałam. Szczególnie, że była z kuzynem, który w momencie, jak wąż ma kogoś zjeść, krzyczał: Yummy!
Ja się tam upieram przy tym, przy czym jestem pewna, ale gdy ktoś mi wytyka literówki, no to nie mam mocnych - poprawiam. Całkiem nie rozumiem takich autorów :<
Pozdrawiam, Niah.

 
25 lipca 2013 23:08 , Anonymous 香奈子 pisze...

Dlaczego Yummy? W sumie byłam chyba na którymś w kinie. Najprawdopodobniej na drugiej części. Pamiętam jak Harry macał się ostro z Voldemortem. oO
Także nie rozumiem. Cieszę się jedynie, że nie jestem jednym z nich.

 
25 lipca 2013 23:36 , Anonymous Niah pisze...

Mój kuzyn jest dziwny, ale na szczęście mamy podobne poczucie humoru.
Tak, macali się perfidnie na środku ekranu, zboczuchy jedne. A później w internecie wykwitło mnóstwo ficzków, gdzie Harry jest w ciąży z Voldziem. Horror.
Dzięki Ci, Merlinie!
Pozdrawiam, Niah.

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna