tag:blogger.com,1999:blog-3634790009901454924.post2315961479152521542..comments2023-06-27T12:10:22.880+02:00Comments on Aberracja Umysłu<br> Prostego: [BEZRUCH] RozmowyNiahhttp://www.blogger.com/profile/02335058057478474080noreply@blogger.comBlogger5125tag:blogger.com,1999:blog-3634790009901454924.post-4020797243012368272015-06-16T21:01:19.592+02:002015-06-16T21:01:19.592+02:00Piszesz najbardziej POVowe rozdziały, jakie kiedyk...Piszesz najbardziej POVowe rozdziały, jakie kiedykolwiek widziałam w blogosferze, więc ten… Wiem, że „Albus” tak naprawdę unikał powtórzeń, ale nie był to dobry zamiennik – dyrektor byłby lepszy ^^.<br />Dlaczego? Voldi był jednak inteligentnym człowiekiem i nie rozumiem, czemu wszyscy uważają, że musi podejmować głupie decyzje (vide mięso armatnie), czemu nie zrobić go naprawdę groźnym i nie dać mu działać inteligentnie? To byłoby o wiele ciekawsze, no. Przecież klątwy może się nauczyć każdy – zupełnie nie chodzi o siłę, a właśnie o opanowanie zaklęć.<br />Żywy Orion, który został porwany i jest torturowany przedstawia o wiele większą wartość, bo zawsze można go złamać. Martwy Orion to tylko kolejny trup w szafie bez przydatności. <br />Ej, ale to trochę bez sensu – skoro ból jest tak silny, że nie pozwala mu wstać z łóżka, chyba lepiej zadziałać uśmierzająco i umożliwić sobie jakiekolwiek funkcjonowanie (to robi Syriusz w najnowszym rozdziale). Prawda, że środki przeciwbólowe mogą zaburzać percepcję, jednak ból również to robi – pewnym rzeczy nie da się wykonać, gdy ból jest silny, a zażycie proszków sprawia, że da się jakoś przewegetować. <br />No Ministerstwo może nie jest przykładem dobrze działającego urzędu, ale jednak braki w egzekwowaniu prawa to co innego niż zabójstwo pod ich dachem. Wiesz, są rzeczy, które da się zamieść pod dywan i takie, których się nie da, a zabójstwo zdecydowanie należy do tych drugich. No i chyba nie warto robić z MM aż tak fatalnego miejsca. <br />A.https://www.blogger.com/profile/03448217507786345008noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3634790009901454924.post-71879717667731251312015-06-04T14:21:48.143+02:002015-06-04T14:21:48.143+02:00Abraxas wyszedł w praniu. Znaczy, zawsze miał tam ...Abraxas wyszedł w praniu. Znaczy, zawsze miał tam być, ale nie chciała robić z niego aż takiego potwora. Napisałam to, co było mi wygodnie napisać i właściwie podoba mi się taka jego kreacja. <br />Ministerstwo nigdy w moich oczach nie było dobrą instytucją. Tutaj sprawa Syriusza bez procesu, tutaj nie uznają tego, że Voldemort wrócił, dają się zrobić w konia Bartemiuszowi Crouchowi, tam łapówki i inne tego typu sprawy - to wszystko zmieniło się dopiero za czasów Harry'ego. Fakt, ktoś zamordował czystokrwistego faceta pod ich dachem, ale biorąc pod uwagę, ile płatnych etatów w Ministerstwie czystokrwiści załatwiali swoim dzieciom i ile z nich tam pracowało, ktoś mógł pomóc to zakryć. Ech, urzędy i polityka to zawsze są takie.<br />Tak! Nareszcie wszystko się zazębia! I w następnym tekście będzie się mocniej zazębiało! Mój wielki plan w końcu się rozwija :D Gdybym wcześniej bardziej spięła pośladki i publikowała minimum dwa rozdziały na miesiąc, pewnie bym już skończyła <i>Bezruch</i> do tego czasu. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. <br />Pozdrawiam, Niah.Niahhttps://www.blogger.com/profile/02335058057478474080noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3634790009901454924.post-9744197824653452172015-06-04T14:21:30.705+02:002015-06-04T14:21:30.705+02:00Może zacznę od tego POVa, bo będzie mi łatwiej. Na...Może zacznę od tego POVa, bo będzie mi łatwiej. Na początku chciałam Ci powiedzieć, że ja wcale POVów nie robię, po czym zdałam sobie sprawę, że to bullshit, bo przecież dodaję przemyślenia bohaterów i ich wtrącenia. Wiesz, to wychodzi podświadomie i jeżeli bohater ma czegoś nie wiedzieć, on tego nie wie. Ale, tu na przypadku Albusa Dumbledore'a, Regulus zna jego imię i nazwisko, dlatego stosuję je zamiennie - bardziej dla siebie niż dlatego, że Reg tak myśli. Dlatego w dialogach nigdy nie zwraca się do dyrektora po imieniu (wgl. on to za wielki gówniarz jest, by do niego startować, pfff!). Nie wiedziałam, że ktoś może to odebrać tak, jakby Reg na luzie myślał o Dumbledorze jako <i>Albus</i> XD Będę się pilnować następnym razem. <br />Co do tej hierarchii i mięsa armatniego - wiem jak to zabrzmiało i tak zabrzmieć miało, bo w moim całkowicie subiektywnym odczuciu Voldek właśnie tak traktował podwładnych - jak kogoś, kogo ewentualnie można poświęcić. Poza tym, on lubował się w zastraszaniu, jego ludzie lubowali się w zastraszaniu, więc w moim wyobrażeniu ci, którzy znają najwięcej klątw, są najwyżej (a wiadomo, z wielką siłą nie idzie wielka mądrość).<br />Co do Oriona - nie, nie był nagabywany raz, dwa razy przez Voldka i dlaczego Voldek go zabił - no aby pokazać, że sprzeciwianie się jego woli nie wróży niczego dobrego. (Sam motyw tego, że Voldek, czarodziej pół krwi, przekonał czarodziejów czystej krwi, do tępienia mugoli, szlam i innych pół krwi jest już w ogóle taki... nielogiczny. Chociaż postaram się to dobrze uargumentować. Nie jestem Rowling, nie mogę publikować niczego na pałę. Nie płacą mi za to.)<br />Cieszę się, że motyw z rozmowami ci się podobał (sam tytuł rozmowy się od tego wziął, bo oni non toper gadają). Trochę się bałam, że to wszystko takie melodramatyczne wyjdzie i w ogóle, ale widzę, że jest dobrze.<br />Sama jestem meteopatą i zam wielu - każdy reaguje inaczej. Jasne, czarodzieje mają magię, ale oni mają zaklęcia <i>przyspieszające gojenie</i> a nie magicznie sprawiające, że kości znów są jak ta lala. No i wracając do tego innego reagowania - ja czasami mam nawet gorączkę z tego wszystkiego, inna znajoma ma problemy z chodzeniem (dwie skręcone kostki), kogoś innego mdli - no to zależy całkowicie od człowieka i tolerancji na ból. A co do eliksirów - to tylko moje widzimisię, ale te uśmierzające ból wywołują takie same skutki jak nasze leki przeciwbólowe (te mocne) - brak koncentracji i tego typu sprawy. W końcu działają na układ nerwowy, ne? Więc latanie po takich wywarach byłoby, nawet jak na standardy Syriusza, dosyć głupie.<br />Nie wiem, czy oglądałaś Grand Budapest Hotel (a jak nie, POLECAM), ale tam jest ten obraz opisany w rozdziale i tak mi się podobała ta scena, że nie mogłam sobie tego odpuścić. Poza tym, fajnie rozładowywało się napięcie w ten sposób.<br />O tak, Cilly to wspaniała postać. Teraz jest już stara, ślepa i jedną nogą w grobie, ale charakter pozostaje! Nie widziała ich, to chciała sobie zrekompensować to, próbując wyobrazić sobie, jak musieli wyglądać macając ich twarze. I tak, była naprawdę zawiedziona, że syn jej wnuka nie wygląda jak on. <br />Że Ciebie Reg poruszył, to jestem w szoku! Bo tak sobie pisałam ten rozdział w dwie noce i sobie myślę "i A. znowu będzie musiała przecierpieć tego Regulusa". Ale chyba nie było tak źle ;)<br />Wiedziałam, że tak będzie, gdy Cilly powie "przecież to widziałeś", dlatego tłumaczenia wepchnęłam od razu po tej scenie, a nie kiedyś tam przy okazji. I w końcu, po takim czasie, wyszło na jaw, kto zabił Oriona! Wiesz, jak lekko na wątrobie mi teraz jest? Bo wcześniej trzeba było się powstrzymywać, bo nie spoilerować xDNiahhttps://www.blogger.com/profile/02335058057478474080noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3634790009901454924.post-50586701608075995212015-06-04T09:43:20.748+02:002015-06-04T09:43:20.748+02:00Wizyta w domu Mcmillanów była całkiem… interesując...Wizyta w domu Mcmillanów była całkiem… interesująca. Reakcja chłopaków na portret to takie jedno wielkie Lol, ale całkiem fajnie, że coś takiego się trafiło, bo można było się z nich pośmiać (no i z właścicielki, która również była tym zażenowana także). Cilly była interesującą postacią i naprawdę podobał mi się sposób, w jaki wspominała Oriona (chociaż to obmacywanie było naprawdę dziwne!). To, w jaki sposób szukała jego śladów w Regulusie i jak bardzo była zawiedziona było naprawdę bardzo fajne, a późniejsza opowieść o nim to zdecydowanie najlepszy element rozdziału (no nawet mnie coś tam ruszyło, a byłam trochę wkurzona na Rega, więc to jest coś tak mnie zmiękczyć). A później Reg spieprzył nastrój, burak jeden xD.<br />Gdy tylko Cilly wspomniała, że Regulus widział zabójstwo Oriona, poważnie zaczęłam się zastanawiać, jakim cudem – przecież był wtedy dzieciakiem, a Oriona chyba nie zabili w domu (wtedy widziałaby to również Walburga). Cóż, okazało się, że to Abraxas nie tylko brał czynny udział w zabójstwie, ale również chętnie podzielił się wspomnieniami. No nie powiem, żebym żałowała, że Abraxas umarł na tę smoczą ospę – dobrze mu tak, bo odwalił okropny numer. Właściwie w tym krótkim fragmencie Abraxas wychodzi na taką straszną szuję… Nie miał żadnego powodu, żeby zachować się względem Regulusa tak okrutnie i w dodatku niczego nie żałował, a sam posiadał dzieci (mógł pomyśleć, jak by się czuły, gdyby dostały jego głowę). Samo zabójstwo było takie proste, tak mechaniczne, że przy tym naprawdę dobre – w sensie, że wyszło dobrze, bo tutaj prostota w zupełności wystarczyła. Dziwi mnie tylko, że Voldemort (który jednak miał jakieś schizy na punkcie przewidywania przyszłości) tak łatwo odpuścił, zrezygnował z przekonywania Oriona i tak zwyczajnie go zabił – przecież mógł go porwać i złamać, a nie wydawało się to niemożliwe. <br />Reg oczywiście piekielnie się wściekł na Oriona i mogłabym powiedzieć, że się z nim nie zgadzam, ale byłoby to kłamstwo. Faktycznie głupia sprawa, że tak zwyczajnie poszedł do biura i pozwolił się zabić. Inna sprawa, że czegoś takiego dokonało się pod dachem ministerstwa magii – przecież to musiał być skandal, a poza tym nie wiem jak takie coś mogło się przysłużyć sprawie Voldiego, no ja bym zrezygnowała z poparcia go. Ale Orion naprawdę dziwnie to rozegrał, bo przecież nie mogę nawet powiedzieć, że widział różne możliwości przyszłych zdarzeń, bo nic o tym nie świadczy. To naprawdę wygląda jakby poszedł jak zwierzę na ubój, w pełni pogodziwszy się ze swoim losem. <br />To o to pożarli się Blackowie, gdy Regulus nawiał z Francji, a Syriusz później go tak szukał! Jakoś nie pomyślałam, że Reg mógłby wtedy powiedzieć bratu, że jest Śmierciożercą (to raczej nie jest coś, czym się normalnie chwalisz przed kimkolwiek). W każdym radzie był to świetny pomysł, bo przez to opowiadanie wreszcie zyskuje spójność, przestając być serią luźno powiązanych miniaturek – za to naprawdę wielki szacuj ;). <br />Pozdrawiam ;)<br />A.https://www.blogger.com/profile/03448217507786345008noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3634790009901454924.post-52053309881402443812015-06-04T09:42:59.462+02:002015-06-04T09:42:59.462+02:00Co ma bycie mięśniakiem do wysokich umiejętności m...Co ma bycie mięśniakiem do wysokich umiejętności magicznych? Bo chyba właśnie moc czarów mieli na myśli Śmierciożercy, gdy wymyślali swój łańcuch pokarmowy, prawda? Przecież inaczej to nawet niemiałoby sensu… No właśnie, a nie można rzucać naprawdę silnych zaklęć, będąc głupim, a to – z tego, co mi wiadomo – nie zależy od masy mięśniowej. Stąd też cały wywód Regulusa z początku jest zupełnie bez sensu (na koniec pojawiło się jakieś mętne tłumaczenie, ale zupełnie do mnie nie trafia). Zwyczajnie nie wierzę w to, że Reg jako ten jeden mądry chciał, żeby uszeregowanie odbywało się na podstawie wiedzy, a cała reszta go przegłosowała (w dodatku co to miało być?). Teraz to wygląda tak jakby Voldemort organizował jakieś walki bokserskie (albo w ogóle po wyglądzie/masie/ilości mięśni) oceniał, kto pójdzie na „mięso armatnie”. Właśnie skąd w ogóle to mięso armatnie? Przecież to czarodzieje, którzy wojnę prowadzili na różdżki, a w dodatku raczej nie robili większych starć (no, chyba że na odludziu). Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że cały ten motyw powstał po to, żeby powiedzieć jaki fajny i sprytny jest Reg (w tej chwili, jak nietrudno się domyślić, uważam, że Śmierciożercy to imbecyle, więc jakoś trudno ich przebić nie jest…). <br />Dziwi mnie jeszcze to, że Regulus zwraca się do Albusa po imieniu. Oczywiście pojawia się to w narracji, nie w dialogach, ale przecież narratorem jest Regulus, bo to POV (czy się mylę? Bo już zupełnie nic nie wiem.).<br />Śmierć Marleny to jeden wielki niewypał. Znaczy chodzi mi o odbiór przez Rega, bo on nagle narzeka, że stracił kogoś bliskiego, do kogo zdążył się przywiązać, a zupełnie tego nie czuć – ani przed jej śmiercią ani później. Jeżeli poziomem jego rozpaczy ma być pocieszanie przez Lily, sorry, ale to tak nie działa i dla mnie Regulus wyszedł na buca, który użala się po to, żeby ktoś go pocieszył (ewentualnie, żeby trochę poangstować). <br />No to wreszcie zaczęła się ta lepsza część rozdziału, uff… Podobało mi się nawiązanie do jednego z poprzednich rozdziałów, czyli syriuszowej obawy przed skrzatami i upadku z kredensu. Akurat w tym momencie bardzo fajny było to, że odwoływałaś się, do czegoś, co już pojawiło się na blogu i miało konsekwencje. Przy quidditchu myślałam, że za wytłumaczenie, dlaczego Syriusz grał kiepsko, podasz, że nie chciał pokonać brata, ale mnie zaskoczyłaś. No właśnie, nie do końca odpowiada mi wytłumaczenie, że Syriusz nie może grać, bo w dzieciństwie złamał nogę… Skoro uraz był mechaniczny (mugolski), wyleczenie tego zaklęciem powinno być bezproblemowe i nie pozostawić żadnych skutków ubocznych (szczególnie takich jak praktycznie niemożność funkcjonowania podczas zmian pogody). Poza tym, gdy Orion zabierał Syriusza po upadku, nie było widać, że uraz jest aż tak poważny. No i skąd aż taki ból – znam sporo osób, które miały połamane jakieś kończyny i nikt nie odczuwa aż takiego bólu (no naprawdę nie ogarniam, skąd ty to wzięłaś i dlaczego Syriusz nie miał na to jakichkolwiek eliksirów…). A.https://www.blogger.com/profile/03448217507786345008noreply@blogger.com