9 lut 2013

[BEZRUCH] Listy do M.

15 sierpnia 1978r.

Syriusz wszedł do gabinetu ojca na Grimmauld Place w wieku lat osiemnastu z wrażeniem, że znów jest zasmarkanym sześciolatkiem, a pod biurkiem czeka na na niego potwór, który go zje, jeżeli będzie niegrzeczny.
Uśmiechnął się mimowolnie do własnych myśli. Ojciec wykazywał się kreatywnością, kiedy chodziło o wymyślanie zakazów i nakazów. A to, że Regulus spał u Syriusza prawie do dziewiątego roku życia, było mało ważne. Przynajmniej było ciepło.
Black rozejrzał się po niedużym pomieszczeniu. Na wszystkich przedmiotach osiadła szara warstwa kurzu, a pająki utworzyły wokół własną metropolię do spółki z molami mieszkającymi w zasłonach. Syriuszowi nie pozostało nic innego, jak podwinąć rękawy i wziąć się ostro do roboty.

Posprzątanie dziesięciu metrów kwadratowych zajęło mu całe popołudnie. Po wszystkim czuł się lepki, zakurzony i pachnący starością (!).
Teraz, gdy wszystko było uporządkowane, Syriusz mógł spokojnie rozejrzeć się po gabinecie. Po środku, bokiem do wejścia, stało mahoniowe biurko pełne szuflad i szufladek. Łapa poukładał leżące na nim wcześniej dokumenty i wyrzucił połowę, którą uważał za zbędną. Pod ścianą znajdowało się kilka regałów z rozpadającymi się już woluminami, książkami bez okładek i rolkami pergaminu wciśniętymi obok map – jednym słowem, wszystko to, czego matka zabroniła trzymać w domowej bibliotece na widoku.
Poza tym nie było nic więcej, oprócz lampy stojącej przy biurku. Syriusz wyglądał na rozczarowanego. Nie przyszedł tutaj, by sprzątać, a raczej dowiedzieć się czegoś... czegokolwiek o Orionie Blacku. Pozostała mu jeszcze nadzieja, że znajdzie coś ciekawego w szufladach.
Słusznie przygotował się na zestaw klątw, którymi obłożone były zamknięcia. Dwa, trzy lata temu, byłaby to dla niego przeszkoda nie do pokonania. Tamten próżny i wyniosły nastolatek na pewno nie spędziłby dwudziestu minut w jednym miejscu, wykonując tą samą czynność. Przede wszystkim jednak, nie wiedziałby co robić.
Szuflady pełne były czystych pergaminów, zapasowych kałamarzy oraz połamanych piór. Syriusz zmarszczył brwi, gdy zajrzał do ostatniej, największej. Ktoś normalny nie zauważyłby nic podejrzanego, ale Black nie po to bawił się w stolarza, by wyjść na amatora. Z łatwością odkrył drugie dno i podważył spód, uprzednio wyjmując całą zawartość na podłogę.
Uśmiechnął się, widząc gruby plik listów przewiązany nitką. Odłożył je na bok i włożył resztę rzeczy z powrotem.
Gorąca kawa, ulubiony fotel przy kominku i Syriusz mógł zagłębiać się w przeszłość do woli. Listy nadal pachniały słabą wonią kobiecych perfum.
Czyżby ojciec miał kochankę?
Dla Łapy nie było tajemnicą to, że jego rodzice byli ze sobą dlatego, że musieli. Nie, tutaj nie było żadnych głębszych uczuć, uniesień czy zwykłego zaufania. Coś jak biznes, tylko w pierwotnej wersji: „ja dam ci córkę, a ty mi połowę swojego majątku”.
Niemniej jednak, ciekawiło go, z kim mógł korespondować Orion Black. Rozwiązał sznurek trzymający listy i wziął pierwszy z góry.
3 marca 1943r.

— Wytłumaczysz mi historię magii?
To były pierwsze słowa Oriona Blacka, które wypowiedział do niej w trzeciej klasie.
Wtedy jeszcze niski, drobny chłopiec, o dużych, brązowych oczach i typowo dziecinnym wyrazie twarzy. Miał tendencję do oblewania się sokiem dyniowym i nie potrafił prosto zawiązać krawata.
Zaskoczył ją tym. Patrzyła przez dłuższą chwilę na jego jasny sweter z zieloną naszywką Slytherinu i zastanawiała się, czy na pewno mówi do niej, a nie do przypadkowego przechodnia idącego akurat korytarzem.
Nikogo innego wokół nich nie było.
— Oczywiście.
Prefekt Naczelna nie może odmawiać pomocy młodszym uczniom, bez względu na to, z jakiego są domu. A Orion Black wydawał się miłym chłopcem.
12 września 1943r.
O.,
Dobrze wiem, że Numerologia nie jest prosta i przyjemna przy pierwszym spotkaniu, ale pamiętaj o tym, że sam ją wybrałeś jako dodatkowy przedmiot i jest już za późno, by zrezygnować. Musisz przetrwać suchą teorię na początku i...
15 sierpnia 1978r.

Syriusz zmarszczył brwi. Coś tutaj było nie tak. W '43 jego ojciec miał czternaście lat. Przy tym, ten list nie wyglądał na adresowany do mężczyzny-życia, a raczej na reprymendę dla niesfornego ucznia. 
Black przyglądał się przez chwilę równemu i płynnemu pismu korespondentki, zastanawiając się, kim może ona być. Uśmiechnął się do siebie, wyobrażając sobie, że udaje mu się znaleźć kobietę, z którą pisał ojciec i porozmawiać z nią. Przebiegł wzrokiem przez tekst, nie dowiadując się niczego ciekawego i spojrzał na podpis.
M.
O. i M. Orion i kobieta o imieniu na m. Syriusz nie był nawet pewien, czy to było imię, mogła użyć nazwiska. Zastanawiało go, dlaczego nie używają swoich imion, skoro i tak piszą o szkole. Fakt, była wtedy wojna, ale głównie w mugolskim świecie. I kto mógłby chcieć przechwycić listy czwartoklasisty, by dowiedzieć się o tym, że po numerologi można zostać łamaczem kodów?
Sięgnął po następny list.
9 października 1943r.
... i przede wszystkim UBIERAJ SIĘ CIEPŁO. I nawet mi nie odpisuj, że nie jestem Twoją matką. Myślisz, że to przyjemne dostawać list z prątkami bakterii? Uwierz, że nie. To niehigieniczne. Niech hogwarckie wirusy zostaną w zamku, Londyn ma własne. Połowa studentów przestała przychodzić na wykłady, kiedy pogoda się nagle zmieniła. To da się jednak przeżyć - dwa swetry, ciepły szalik i herbata z cytryną potrafią zdziałać cuda.
...
Kubek upadł z łoskotem na podłogę, barwiąc jasne, owcze skóry na brązowo. Syriusz zaklął szpetnie i rzucił w stronę brązowej plamy krótkie chłoszczyść. Strącił naczynie ramieniem, kiedy przeczytał o studentach.
Wykłady.
Na chwilę zaschło mu w gardle. To możliwe, by ojciec pisał z mugolaczką? Sama myśl była na tyle abstrakcyjna, że Syriusz musiał zająć ręce czymkolwiek, by to na spokojnie przemyśleć. Dołożył drewna do kominka i zastanawiał się nad słusznością swoich domysłów wpatrzony w ogień.
28 luty 1945r.

— Fran, on znowu to robi.
Fran zmarszczył jasne brwi. Bardzo starał się nauczyć Evanesco dla Flitwicka. Niestety, kałamarz przed nim stawiał opór i nie chciał zniknąć. Alphard i jego fobie nie pomagały w nauce.
— Co takiego? — Potarł różdżkę w dłoni i wyprostował się, patrząc na kałamarz z góry. Znikaj!
— Szczerzy się jak głupi do papieru  — powiedział Al z przejęciem i odgryzł czekoladowej żabie głowę.
— Toaletowego?
— Fran, wróć na ślizgońską orbitę i przestań myśleć o kałamarzach. To poważna sprawa.
— Masz rację. Jeżeli ktoś się dowie, to mogą Oriona wsadzić do Munga. Podobno mają tam kiepskie jedzenie, nie przeżyłby tego.
François z premedytacją ignorował karcące spojrzenie Alpharda, skupiając się na niewielkim słoiczku z atramentem. Przeczuwał, że zostanie mu na stałe pionowa zmarszczka między brwiami. Nie napawało go to optymizmem. Lubił swoją twarz pozbawioną wszelkich niedoskonałości. 
— Jaki ty jesteś naiwny. Nie przeżyłby braku dżemu porzeczkowego, ty heretyku! — Fran wybuchnął szczerym śmiechem, a niewidzialne kałamarze szlag trafił. — Ale teraz poważnie. Z kim on koresponduje?
Francuz spojrzał w kierunku Oriona. Jego przyjaciel siedział na podłodze przy kominku i wpatrywał się w list ze szczerym uśmiechem. Jego policzki były lekko zaróżowione, a on sam zdawał się nie zwracać uwagi na nic i nikogo innego. Kilka pasemek kasztanowych włosów, zazwyczaj gładko zaczesanych do tyłu, opadło mu na czoło. Brązowe oczy z przejęciem śledziły tekst. Obok jego nogi leżał rozpakowany z szarego papieru seledynowy szalik.
— Z kobietą — odpowiedział filozoficznie.
— Tyle to i ja wiem. Chodzi mi o dokładniejsze informacje.
— Z kobietą, która potrafi wydziergać szalik na drutach?
— François!
— Niby skąd mam wiedzieć? Nie czytam jego korespondencji, nie chcę by mnie udusił poduszką przez sen. Nie patrz tak, zrobiłby to.

2 listopada 1943r.
O.,
Tak, nawet ja kiedyś choruję. Nie uważaj mnie za maszynę, bo ktoś inny będzie musiał wtedy tłumaczyć Ci lekcje. I tak, to jest groźba.
Rozumiem, że wspominasz o mojej byłej drużynie Quidditcha z czystej, ślizgońskiej złośliwości, jednakże cieszy mnie to. Wśród ogromu pracy miło się oderwać przy streszczeniu meczu. Swoją drogą, bardzo dobrze opisanego. 
Myślałeś kiedyś o tym, by zostać pisarzem? Wiem, że to dość absurdalna propozycja, biorąc pod uwagę fakt, jaka jest Twoja rodzina, ale proszę Cię, przemyśl to. Naprawdę czułam pęd wiatru smagający moje policzki podczas lektury. Szkoda by było, gdyby taki talent się zmarnował.
...
17 grudnia 1943r.
... Nie wiedziałam, że Twoja sytuacja wygląda aż tak źle.
Czystokrwiste rodziny zawsze były dla mnie niezrozumiałe. Bez obrazy, ale poruszacie się w zgoła innym świecie, niekoniecznie lepszym, z nieznanych mi powodów. Wasze postępowanie przypomina zachowanie średniowiecznych rycerzy – ich kodeks kłócił się w wielu sytuacjach ze zdrowym rozsądkiem. Ilu z nich ginęło, kiedy można było tego uniknąć?
Z Wami jest podobnie. Gnijecie we własnym toksycznym półświatku, chociaż dobrze zdajecie sobie sprawę, że bardziej logicznym wyjściem byłoby uwolnienie się od starodawnych, rodzinnych tradycji i normalne życie w XX w.
Dlaczego tak jest? Czemu tak bardzo trzymacie się tradycji, która jest już niepraktyczna i zwyczajnie śmieszna?
Chyba trochę mnie poniosło. Nie chciałam by zabrzmiało to tak, jakbym robiła Ci wyrzuty, ale denerwują mnie rzeczy, których nie rozumiem. Zabawne, prawda?
Z pozdrowieniami,
M.
16 sierpnia 1978r.

Zegar wybił godzinę drugą. Po szczapce drewna, którą Syriusz podłożył już jakiś czas temu, pozostał smutno tlący się żar. Black siedział pochylony z listem w lewej ręce i w kółko czytał ostatnie wersy.
... poruszacie się w zgoła innym świecie...
To jedyny świat, jaki znamy.
... kłócił się... ze zdrowym rozsądkiem.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
... kiedy można było tego uniknąć?
Niczego tak naprawdę nie da się uniknąć.
Dlaczego tak jest?
Bo tak było od zawsze.
Czemu tak bardzo trzymacie się tradycji, która jest już niepraktyczna i zwyczajnie śmieszna?
Ponieważ to jedyna rzecz, którą znamy.
To nie była do końca prawda. Syriusz zdawał sobie z tego sprawę, ale odpowiadał machinalnie na zadane przez korespondentkę ojca pytania tak, jak przez lata wpajała mu matka.
Jednocześnie zastanawiał się, jak wyglądała sytuacja Oriona, o której pisał M. Ich rodzina była dosyć ortodoksyjna, wyznająca żelazne zasady, których się nie łamało, ale żadna z tych, które Syriusz znał, nie przeszkadzała w rozwijaniu swoich umiejętności artystycznych czy pasji. Pamiętał, że matka wspominała o tym, że wuj Regulus miał własną stajnię, a ciotka Charis była tancerką nawet po poślubieniu Croucha. Dlaczego więc ojciec nie mógł zostać pisarzem?
Odpowiedź Oriona musiała się nie spodobać M., bo do końca roku szkolnego pisali tylko o lekcjach, życiu w Hogwarcie i nauczycielach. Syriusz nie czytał tych listów dokładnie, ale wyczuł pewien dystans, którego dotąd nie było.
Przełomem był początek piątej klasy ojca, kiedy to M. streściła mu sytuację w magicznym i mugolskim świecie. Black nie rozumiał, dlaczego to zrobiła, skoro kilka dni wcześniej Orion wrócił do Hogwartu i pewnie rozmawiał o tym w domu z rodzicami. 

W ich rodzinie często poruszało się tematy polityczne, dotyczące sytuacji na świecie, kryzysów i wojen. Ojciec lubił spekulować i zastanawiać się na głos, czy mugolskie problemy odbiją się na czarodziejskim świecie – a jeżeli tak, to w jaki sposób. Syriusza strasznie nudziły popołudnia, gdy musieli wraz z Regiem siedzieć w salonie i wysłuchiwać sprawozdania o tym, co się dzieje na wschodzie, w Afryce czy w Indiach. Później, gdy ojca już nie było i wspólne popołudnia całkiem zmieniły swój charakter, Łapa czuł się pusty, bez wiedzy o tym, co się dzieje wokół niego.
To Regulus poczuł się w obowiązku, by zapełnić pustkę wewnątrz piersi brata.
Obudziło go łomotanie do drzwi. W pierwszej chwili chciał zerwać się i posłać pierwszą lepszą klątwę w kierunku domniemanego przeciwnika, ale gdy tylko obraz się wyostrzył i znajome przedmioty nabrały kształtu, opuścił różdżkę.
— Syriuszu, otwórz te drzwi! 
Regulus. 
To niezaprzeczalnie był głos jego brata, ale Syriusz nie mógł sobie przypomnieć, co też Reg mógł robić na Grimmuald Place. Wyprowadzili się stąd, czyż nie?
Nie miał pojęcia, skąd wzięło się to krzesło blokujące klamkę, ale był mu wdzięczny, ponieważ brat obudziłby go pewnie w mniej przyjemny sposób.
— Nareszcie. Masz jakąś paranoję, że zamykasz się w salonie, będąc w jednym z najlepiej strzeżonych domów w Anglii? — Reg miał parszywy humor i nie zamierzał nawet tego ukrywać. — Szukam cię po twoich znajomych, bo nie odpisujesz na listy, a ty ukryłeś się właśnie tutaj. Nie ustaliliśmy przypadkiem, że przenosimy się do Francji?
— Chciałem zostawić ten dom w porządku.
Brat spojrzał na niego zaskoczony. Pokonał dzielący ich dystans kilkoma krokami i przyłożył mu rękę do czoła.
— Czyżby zbyt wysokie stężenie kurzu źle działało na twój mózg? — O dziwo, nie było w tym zdaniu typowej dla Regulusa złośliwości, ale Syriusz i tak się skrzywił. Odepchnął jego rękę mało delikatnie.
— Odczep się. Znalazłem listy ojca. — Syriusz wrócił na kanapę.
— Czyżby tata miał kochankę? — zapytał mimochodem.
Regulus nie wyglądał na zainteresowanego. Nigdy nie przykładał uwagi do relacji międzyludzkich, które nie dotyczyły bezpośrednio jego osoby lub nie narzucały mu się tak, jak paczka Huncwotów, której częścią był jego brat. Usiadł obok Syriusza i wziął jeden z przeczytanych przez niego listów. Zmarszczył brwi.
— Naprawdę chce ci się to czytać? Wskazówki do napisania eseju z Transmutacji nie wydają mi się porywającą lekturą na samotny wieczór.
— Dawaj to. — Zabrał mu list. — Jest ich około trzydziestu, ojciec pisał je w trakcie swojej nauki w Hogwarcie, chciałem...
— Czegoś się o nim dowiedzieć — dokończył Reg. Syriusz nie odpowiedział. Udał, że jest zajęty segregowaniem listów, co było marną wymówką, biorąc pod uwagę fakt, że były ułożone chronologicznie. — Syriuszu, odpuść sobie, nie poznasz już taty lepiej. — W tonie Regulusa była jakaś miękka nuta, podobna do remusowej, która poruszała odpowiednią strunę i zmuszała do cichej kapitulacji. Łapa nauczył się ją ignorować. Z trudem, ale zawsze.
— Świat się nie zawali, jeżeli przeczytam je wszystkie.
— Nie będzie też lepszy.
Syriusz nie odpowiedział od razu.
— Możliwe. Powiedz mamie, że wrócę później.
— Jeżeli już tak się upierasz, to nie możesz ich przeczytać w domu? Wiesz, że w Anglii nie jest już bezpiecznie.
Black musiał przyznać bratu rację.
17 października 1944r.
... i tak to się robi.
Piąta klasa wiąże się z SUMami, O. Powinieneś przestać spędzać tyle czasu z A. i pouczyć się razem z C. i F., ponieważ pytania, które mi czasami zadajesz, zmuszają mnie do zastanawiania się, jakim cudem zdałeś do następnej klasy. Ale to tylko czasami.
Przez najbliższy czas będziesz musiał radzić sobie sam z nauką, ponieważ nasz wykładowca stwierdził, że kilka testów teoretycznych na początek nowego roku to wspaniała rozgrzewka. To nic, że ten materiał miałam w trzeciej klasie, będąc w Hogwarcie, prawda?
Czasami mam już dość zmieniania szczurów w puchary i na odwrót. Monotonia trwa w najlepsze i tylko zajęcia z pedagogiki jakoś urozmaicają mi czas. Profesorka opowiada nam historię o tym, do czego zdolni są uczniowie. Aż włos się jeży, ale to nic w porównaniu z mugolskimi szkołami. Słyszałeś kiedyś o tym, by rzucić w nauczyciela śmietnikiem?
Z pozdrowieniami,
M.
PS Opiszesz mi najbliższy mecz? Naprawdę się nudzę.
20 sierpnia 1978r.

Ten list był akurat oczywisty do bólu. Syriusz błyskawicznie odkrył trzy nowe inicjały. A. jak Alphard, bo przecież to on był w rodzinie głównym prowodyrem głupich pomysłów, nawet teraz. C. jak Cygnus, przeciwieństwo swojego starszego brata. Grzeczny i ułożony chłopak, który trafił żonę na loterii. Ostatni, F. jak Fran.
Więc był pilnym uczniem.
Przy okazji Black poczuł, jak jakiś dziwny ciężar spada z jego serca. Mruknął do siebie pod nosem:
— Chciała zostać nauczycielką Transmutacji, Merlinie, jak... — Syriusz zamarł z kieliszkiem w dłoni.
Matka, siedząca naprzeciwko niego w ogromnym, skórzanym fotelu, uniosła wzrok znad książki, zaciekawiona, dlaczego jej syn zaczął nagle mamrotać pod nosem. Zdjęła okulary z nosa, patrząc na niego pytająco.
— Coś się stało?
Syriusz musiał odzyskać animusz w tempie przyśpieszonym. Wolał zachować swoje domysły dla siebie.
— Nie, nic. Przypomniałem sobie coś. — Wypił jednym haustem cierpkie wino prosto z winnic Françoisa.
Walburga patrzyła na niego jeszcze przez chwilę, oczekując dalszych wyjaśnień, ale gdy Syriusz wciąż milczał, wróciła do książki, tylko czasem zerkając na niego podejrzliwie.
Wewnątrz Łapy wrzało jak na Pokątniej w dzień przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego.
M.
Jak Minerwa McGonagall.
Cholera jasna.
21 września 1966r.

— Tato, na co patrzysz?
Syriusz nie powinien chodzić boso po domu. Chłód ciągnął od podłogi, a mama nie byłaby zadowolona, gdyby się przeziębił przez swoją głupotę.
Wprawdzie, chciał zejść do kuchni i poprosić Stworka o ciepłe mleko na sen (nauczył się już nie uciekać na widok skrzatów), kiedy zauważył otwarte drzwi od tarasu (to przez nie musiało być tak zimno). Ojciec siedział na stopniu pogrążony w myślach. Jakiś czas temu temu wrócił z wyjazdu do Francji. Chyba się o coś pokłócili z mamą, bo nie pokazywał się jej na oczy i wydawał się nieobecny.
Spojrzał na Syriusza przez ramię.
— Na gwiazdy.
Chłopiec podszedł do ojca i popatrzył w niebo, siadając obok.
— Która jest moja?
— Tamta. — Orion wskazał na jasny punkcik, trochę większy niż inne, ale i tak trudny do zauważania. Zdjął z siebie marynarkę i zarzucił ją chłopcu na ramiona. — Nie powinieneś chodzić boso po domu.
— Wiem. Chciałem się tylko napić mleka. Tato?
— Tak?
— Mama jest na ciebie zła?
Ojciec zawahał się. Potarł o siebie ręce i znów spojrzał w niebo.
— Zrobiłem coś bardzo głupiego, Syri. Mama ma prawo być na mnie zła.
— Ale jest ci przykro z tego powodu, prawda? Powinna już przestać.
Orion zaśmiał się cicho i nie spoglądając na Syriusza, odpowiedział:
— Są rzeczy, które trudno wybaczyć nawet wtedy, gdy druga osoba czuje skruchę. Zrobiłem wiele takich rzeczy w życiu. Cieszę się, że mama mnie jeszcze nie wyrzuciła. — Uśmiechnął się smutno.

Syriusz nie rozumiał słów ojca. Nieważne, jak drogą wazę by zbił, zalał pół salonu, wygłupił się na przyjęciu czy sprawił przykrość Regulusowi – wszystko było mu wybaczone, a większość rzeczy zapomniana.
Zrozumienie przeszło sześć lat później, gdy dwudziestego czwartego listopada otworzył paczkę i znalazł tam głowę ojca.
Nie umiał wybaczyć mu tego, że dał się zabić.


CDN.

Etykiety: , , , , , , ,

Komentarze (14):

2 marca 2013 16:23 , Anonymous Anne CH. pisze...


Chciałabym ci osobiście pogratulować super bloga a przede wszystkim opowiadania. Naprawdę świetnie to jest napisane. Może mam małe doświadczenie w pisaniu, ale naczytałam się w swoim życiu dużo blogów.

Życzę weny i pozdrawiam

Anne Rise Of The Guardians http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/

 
3 marca 2013 15:18 , Anonymous Kurotenshi pisze...

Gratuluję z powodu nominacji do Liebster Award (nagroda dla blogów za dobrze wykonaną pracę) szczegóły znajdziesz na http://agonia-duszy.blogspot.com/2013/03/liebster-award.html

 
1 kwietnia 2013 23:12 , Anonymous Bibi pisze...

M jak Minerwa! tego bym się nie spodziewała!

 
25 maja 2013 09:55 , Anonymous Anonymous pisze...

Domyśliłam się tożsamości M. 10 sekund przed przeczytaniem tego. ;) Świetnie budujesz nastrój, sama poczułam, się staro...
End

 
20 lipca 2013 18:08 , Anonymous 香奈子 pisze...

A to, że Regulus spał u Syriusza prawie do dziewiątego roku życia było mało ważne. Przynajmniej było ciepło.
Mój spaczony umysł fujoshi zaczął fazować. *uspokaja się* Oni byli tylko dziecimi~! A propos, podobało mi się to zdanie. Jest takie klimatyczne. Sama nie wiem, ale podoba się bardzo.

I kilka perełek…
Niech hogwarckie wirusy zostaną w zamku, Londyn ma własne.

Masz rację. Jeżeli ktoś się dowie, to mogą Oriona wsadzić do Munga. Podobno mają tam kiepskie jedzenie, nie przeżyłby tego.


ale denerwują mnie rzeczy, których nie rozumiem Mnie też, ale staram się jakoś je zrozumieć.

Syriusza strasznie nudziły popołudnia, gdy musieli wraz z Regiem siedzieć w salonie i wysłuchiwać sprawozdania o tym, co się dzieje na wschodzie, w Afryce czy w Indiach. Później, gdy ojca już nie było i wspólne popołudnia całkiem zmieniły swój charakter, Łapa czuł się pusty, bez wiedzy o tym, co się dzieje wokół niego.
Podoba mi się strasznie ten fragment.

To Regulus poczuł się w obowiązku, by zapełnić pustkę wewnątrz piersi brata.
Znów mój zryty musk podsyła dziwne obrazki. Grrr… Przepraszam.



I na koniec ten dialog mnie rozbawił:
— Z kobietą — odpowiedział filozoficznie.
— Tyle to i ja wiem. Chodzi mi o dokładniejsze informacje.
— Z kobietą, która potrafi wydziergać szalik na drutach?
— François!
— Niby skąd mam wiedzieć? Nie czytam jego korespondencji, nie chcę by mnie udusił poduszką przez sen. Nie patrz tak, zrobiłby to.

:D


Nie jestem utalentowana, jeśli chodzi o komentarze. Z reguły wiem, że każdy pozytywny komentarz sprawia, że autor ma na twarzy banana. Więc, że bardzo mi się podoba. Jest tak… jakbym tam była.
Nie sądziłam, że Orion korespondował z Minewrą. Zaskoczyłaś mnie. Pozytywnie ;)
Zastanawiam się, dlaczego Orion został zabity i Syriuszowi przysłano głowę. To pewnie będzie ważne dla fabuły. ;)

PS Przepraszam, że większość to cytaty.

 
20 lipca 2013 18:26 , Anonymous Niah pisze...

Nie przejmuj się. Poza tym, ja lubię kiedy ktoś mi wyciąga perełki z tekstu. Przypominam sobie je wtedy i mam banana na twarzy przez cały czas (nawet teraz!).
Tak naprawdę, to co o Orionie wie Syriusz czy Regulus, to jest kropla w morzu. Najwięcej informacji ma o nim, żeby było śmieszniej, Walburga i Fran, ale oni trzymają języki za zębami ;)
Tak, to będzie ważne do fabuły, bo... i Ci nie powiem ;P Postaram się to jak najszybciej nakreślić.
Pozdrawiam, Niah.

 
21 lipca 2013 23:39 , Anonymous 香奈子 pisze...

To dobrze! Moje komentarze często mogą polegać na cytatach. Mam oczywiście tego własne wyjaśnienie, ale nie będę przynudzać. ^^
Będzie odkrywać cały życiorys Oriona przed czytelnikami, prawda? Czuję w kościach, że okaże się bardzo złożoną postacią.
Powiem szczerze, że zawsze wyobrażałam sobie rodziców Syriusza jako starych, zgorzkniałych przywódców, dla których galony w kieszeni i tradycje rodzinne były najważniejsze, chyba dlatego tak bardzo mi się podoba, że u ciebie są AŻ ludźmi. To jest piękne.
Nie mów, poczekam. Czekanie zwiększa apetyt. ^^

 
22 lipca 2013 12:06 , Anonymous Niah pisze...

Orion to mój prywatny kod da Vinci. Dużo o nim będzie, naprawdę dużo.
A ja wręcz przeciwnie. Dla mnie zawsze byli ludźmi, których po prostu postawiono w złym świetle, by ukazać tragizm Syriusza.
Czekaj.
Pozdrawiam, Niah.

 
22 lipca 2013 14:53 , Anonymous 香奈子 pisze...

Nie mogę się doczekać. Szczerze polubiłam Oriona. Nawet trochę bardziej niż Walburgę.
Masz rację. Człowiek, kiedy dopiero przestanie fangirlować dostrzega prawdę. Dlatego cieszę się, że taki ich przestawiasz.
Muszę się tylko uzbroić w żelki/ciastka, żeby mi umiliły czas na czekanie. ^^

 
25 lipca 2013 13:54 , Anonymous Niah pisze...

Oriona da się lubić. On jest zakochany w dżemie porzeczkowym i gdyby mógł, to by się z nim ożenił.
Fangirling zawsze dobry.
Mama dostała w łapówce blachę ciasta, to może mnie natchnie.
Pozdrawiam, Niah.

 
25 lipca 2013 22:14 , Anonymous 香奈子 pisze...

Oh to chyba ta najbardziej urocza strona Oriona, tak? Chociaż uwielbiam fragment, gdy Syriusz go pyta, która to jego gwiazda <3
Też tak uważam.
Oby. Trzymam kciuki.

 
25 lipca 2013 22:20 , Anonymous Niah pisze...

Nie, najbardziej urocza strona Oriona dopiero przed nami. Pisząc Listy strasznie miałam ochotę wcisnąć fragment, gdzie nad Orionem można się rozpływać. Korciło mnie mocno. Ale wtedy fangirling lałby się po ścianach. Ale dżem porzeczkowy też dobry.
Pozdrawiam, Niah.

 
3 listopada 2013 14:49 , Anonymous Jamie Grant pisze...

Dobra, więc dotarłam tutaj ^^. Fajny pomysł z tą chęcią drążenia przeszłości ojca, ciekawe, czy ta M. to faktycznie McGonagall, i chyba musiała dość mocno lubić Oriona, skoro do niego pisała, nawet gdy już skończyła szkołę. Nie dziwię się, że Syriusz je czytał, bo mimo wszystko chciał się dowiedzieć czegoś o rodzicielu, którego stracił, i to w taki sposób. Wciąż zastanawiam się, dlaczego do tego doszło.
Fajnie przeplatają się te nawiązania do przeszłości z teraźniejszością. Dobrze się czytało, listy też brzmią tak, jak powinny brzmieć listy (ja z tym mam zawsze problemy). Ten list z 17 grudnia 1943, o zasadach panujących w rodzinach czystej krwi, bardzo trafny, ale myśl Syriusza o tym, że oni innego świata nie znają i wgl, też jest trafna. Bo po prostu dla nich to normalne, ale kogoś z zewnątrz, np. jakichś mugolaków, to może szokować.

 
3 listopada 2013 17:46 , Anonymous Niah pisze...

To chyba normalne, że Syriusz chciał chociaż trochę poznać Oriona, skoro nie dane mu to było w przeszłości. Wytłumaczę to kiedyś dokładniej, jak to wyglądało. Ci, którzy czytali pierwotną historię, to znaczy Pochmurne dni, wiedzą jak do tego doszło. Aczkolwiek nie wiem, czy ktoś wytrwał...
Lubię listy, mam już dwa takie teksty, gdzie grają one większą rolę i zastanawiam się, czy więcej takich nie dać, bo takie rozdziały piszę w jedną noc (co sprawia mi ogromną przyjemność).
Od zawsze współczułam takim czystokrwistym rodzinom z zasadami. Przecież oni się nie potrafią odnaleźć później w normalnym świecie! Biedne istoty.
Pozdrawiam, Niah.

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna