4 lis 2014

Przerywnik #1

Żuczki, nie zawieszam bloga!
Ale to nie znaczy, że coś dla Was mam. Oj, coś tam jest, ale wszystko w rozsypce i nienadające się do opublikowania. Problem jest tego kalibru, że wyjątkowo w tym roku nie mam żadnych problemów ze szkołą (podejrzane, co?), a z samym faktem mieszkania w internacie (coś jak więzieni, tylko z przepustkami co tydzień). 
Widzicie, poziom wkurwienia, bo inaczej nie można tego nazwać, osiągnął już ten pułap, że wszystko wybucha mi dosłownie w rękach i nie mogę się na niczym skupić. 
Nie żebym miała potrzebę jakiegoś żalenia się. Zwyczajnie poczułam się w obowiązku uprzedzić Was, że następny post czegokolwiek stoi pod wielkim znakiem zapytania i nie mówię o samym listopadzie, a ogólnie roku 2014. 
Ja wiem, zła i niedobra jestem. Gdzie się podziała moja forma z sierpnia? Uciekła wraz z moim zdrowiem psychiczny, ot co. Ale spokojnie, znajdzie się. Już ja ją przykuję kajdankami do kaloryfera i nie będzie miała wyjścia, zostanie.
Z tego co teraz patrzę, na dzień dzisiejszy ranking tekstów do opublikowania przejawia się tak:

Bezruch

Neill Collins - marne 21% i zero pomysłów na kontynuację.
Gdy jesteś głową rodziny Blacków - tutaj szkoda dać nawet jednego procenta, mam tylko pomysł i wstęp.
Problemy S. Blacka - jak wyżej.
Państwo Black - 10% a jak znajdę drugą część napisaną na kartce to pokuszę się o 20%!
Impreza - 7%. Do tego po prostu muszę przysiąść, jeden wieczór i jest. O ile przysiądę.
Teddy - 60% Można? Można.
Cisza - 11% ale to się w najbliższym czasie nie pojawi, bo podejrzewam, że macie już dość Regulusa.
Ach ten Quidditch - 15% + cały zamysł. Tekst typowo rozrywkowy.
Zazdrość - 20% Skupione wokół Jamesa Pottera.
Walburga - 6%, wymagające DŁUŻSZEGO posiedzenia. Niestety.
Cdn. W gnieździe węży - 0% Niestety.

Śmiech diabła

Rozdział II - 40% i powoli się pisze.

White Rabbit

Rozdział VI - 0%. W oczekiwaniu na koniec Naruto, to już 6 listopada.

Wodyn

Andre - 0% Mało pocieszające, wiem, ale w takie klimaty ja muszę się wbić. Mam nadzieję, że będzie to przed premierą trzeciego sezonu Wikingów...

Niespodzianka #1 - 5% ale to dłuższy tekst, więc objętościowo to jakieś pół normalnego rozdziały, fabularnie pomysł raczkuje.
Trumna dla A. - 0% ale zacznie się pisać, jak sobie przypomnę jaki kolor włosów ma Cannie!

Wszystko to tytuły robocze, rzecz jasna. I żeby nie było, że się opitalam. Większość tych tekstów jest zapisana na dwie, trzy strony, ale po prostu wątek do opisania jest gdzieś tam sto lat za murzynami, dlatego takie skromne te procenty.
Mam nadzieję, że się to zmieni. 

Pozdrawiam, Niah. 

Etykiety:

Komentarze (13):

5 listopada 2014 15:32 , Blogger A. pisze...

Wow, jaka produktywna notka :P Ale co jest nie tak z tym internatem? Że za głośno, babeczki z portierni złe, czy za spokojnie? Ta pytam z ciekawości ^^
Kurczę zawsze zastanawiało mnie, jak ludzie wyliczają te procenty jeszcze nieukończonych tekstów... wyższa matematyka dla mnie, bo ja tam nawet z wyznaczeniem połowy rozdziału mam ostatnio problem.
Naruto się kończy? O, nawet jutro, aż normalnie przeczytam chap :P
Piszesz dla mnie trumnę? Czyli postanowiłaś mnie pogrzebać żywcem... fajnie ^^ Nie no jestem pod wrażeniem, że pamiętałaś, chociaż chyba będziesz musiała wpakować mnie do tej trumny żywcem :P Kolor włosów Cannie to coś pomiędzy ciemnym bondem a rudokasztanowym - taki jakiś niesprecyzowany jest...
No i pisz, pisz, nie obijaj się!

 
5 listopada 2014 17:35 , Blogger Niah pisze...

Otruć mnie chcą @.@ Dają mi zestawienia obiadowe pokroju bigos i zupa owocowa, a jak już jest coś godnego uwagi to w ilościach dla dzieci do 12 roku życia...
Procenty wyliczam na oko, pi razy drzwi, objętość worka ziemniaków i dzielone przez pierwiastek z trzech. A tak serio, ilość zrealizowanego tematu. Ja zazwyczaj wiem co chcę zawrzeć w jednym rozdziale, więc wiem na ile zrealizowałam temat. Gorzej, gdy wiem jak ma się zakończyć wątek, a nie mam środka... Tak też się często zdarza.
Obiecałam, że napiszę trumnę o Remusie i Cannie, więc słowa dotrzymam. Muszę się zebrać w sobie i znów napłodzić tekstów. W sierpniu miałam nawet postanowienie napisania pięciu tekstów w ciągu miesiąca, ale pod koniec sierpnia częściej mnie nie było w domu niż byłam.
A Ty też mogłabyś coś dodać niedługo ;)
Pozdrawiam, Niah.

 
5 listopada 2014 22:46 , Blogger A. pisze...

To nie macie jakiejś innej stołówki w pobliżu? Nie daj się otruć! Bo kto będzie pisał Bezruch?
A to rozumiem, czyli norma; chociaż i tak wyznaczenie z tego procentów wydaje mi się cokolwiek karkołomne.
Haha - znam te postanowienia, kiedyś w grudniu obiecałam sobie, że będę pisać po pół tysia słów dziennie. I nawet pisałam... przez jakiś tydzień (stąd miałam później takie zapasy :P).
A widzisz, jutro pewno wrzucę, bo na razie siedzę w poprawkach. Ale będzie, a ty mi tu mówisz, że nic do końca roku, łobuzie :(

 
6 listopada 2014 19:46 , Blogger A. pisze...

Hłehłe, przeczytałam koniec Naruto i powiem tylko: jak dobrze, że nie czytałam całości, normalnie taka żenada, że dawno nie widziałam. Tak z ciekawości: kto był tam najciekawszą postacią? No i strasznie nie ogarniam jak bachorki mogły się tak strasznie wdać w tylko jednego rodzica - przecież nawet ja wiedziałam czyje są!

 
10 listopada 2014 22:34 , Blogger Niah pisze...

No właśnie nie mamy ;_; Tylko jedną, w której musisz wykupić posiłki, jeżeli chcesz mieszkać w internacie. Będę się bronić za wszelką cenę. Do ostatniej kropli krwi!
U mnie postanowienia działają tylko wtedy, gdy mam małą ilość celów do zrealizowania i nie kolidują one ze sobą. Czyli nie zdarza się to w roku szkolnym.
Pozdrawiam, Niah.

 
10 listopada 2014 22:37 , Blogger Niah pisze...

Nic mi nie mów! Ja jeszcze się nie zebrałam, a teraz wręcz boję się zebrać do przeczytania tego xD
Najciekawszą postacią... nie wiem, czy w ogóle taka była. Na początku oczywiście Sasuke i Itachi byli najciekawsi, ale im dalej w las, tym więcej idiotów, a jak wiadomo, kto z kim przystaje, taki sam się staje...
Autor wyszedł z założenia: dam bohaterowi wygląd jego ojca i charakter matki to będzie fajnie. Nie było, niestety. Dopóki nie czytasz wspomnień, możesz nawet lubić danego bohatera, a później okazuje się on taką straszną kalką...
Pozdrawiam, Niah.

 
12 listopada 2014 16:26 , Blogger A. pisze...

Wow, ile samozaparcia! No wiesz na pocieszenie masz fakt, że w sumie to ja Naruto nie znam i genialność mogła mi umknąć (chociaż patrząc na komentarze do zakończenia, to nie - dla znających wszystko porządnie było jeszcze gorzej).
No wiesz? Kurczę, nie ma porządnej, ciekawej postaci - nie ma radochy z oglądania/czytania. Czasami tylko nalatuje mnie, żeby znaleźć powód do wzięcia się za to (bo wszyscy mówią, że takie dobre... czy może raczej mówili). Ale z Sasuke zbyt wielki natręt, żeby go lubić, a w Itachim przeszkadza mi numer z jego rodzinką, co jest kompletnie nielogiczne i nie umiem tego przeskoczyć. Kurczę - przykro...
Geeez, czyli to starsze pokolenie też tak miało - masakra. Ale może to wina gatunku - anime ogólnie jakoś kiepsko radzą sobie w relacjach dzieci i rodziców.

 
12 listopada 2014 22:34 , Blogger Niah pisze...

Dobra przeczytałam i... do 699 chaptera było dobrze. 700 to jakaś porażka totalna, kaplica, zastrzelcie mnie, no nie wiem. Jestem załamana T-T Zniszczono mangę mojego dzieciństwa, kurde no... zakończenie mogłoby być super, gdyby nie ten ostatni chapter. Niech go ktoś wypierdzieli...
Historia Itachiego rozwiązuje się ostatecznie... około 500 chapteru xD jak nie później. Serio, pogmatwane to było i teraz już mam mieszane uczucia co do niego.
W ogóle co do tego syna Naruto, Boruto... kurde, to prawie jak Boruta brzmi xD Ale do niego to w sumie pasuje, taki mały diabeł. To chyba jedyne, co mi się podoba.
Pozdrawiam, Niah.

 
13 listopada 2014 18:44 , Blogger A. pisze...

Te posągowe łapki przyprawiły mnie o salwę śmiechu (raz, że świetnie w miejsce trafili, dwa, że była już ta krew, która ich łączyła i to by serio wystarczyło). A właśnie z 700 mam główną bekę - normalnie jak jakiś ff niskich lotów ^^
E, a to było coś jeszcze po wskrzeszeniu i drugim zgonie?
Boruto kojarzy mi się z burito... także ten WTF? Ale była jeszcze Sałata z tych ciekawych ^^

 
13 listopada 2014 22:31 , Blogger Niah pisze...

Z tymi epilogami to tak jest - nawet Rowling ze swoim epilogiem sprawiła, że ręce mi opadły. Nie wiem, jakie jest Twoje zdanie na ten temat, ale jak dla mnie to strasznie naciągane, że Harry jest z Ginny, a Hermiona z Ronem, bo nie wierzę, że przez te sześć czy osiem lat nic się nie wydarzyło, co zmieniłoby ich poglądy. Naprawdę.
Myślałam, że skończyłaś gdzieś w okolicach pierwszego zgonu. Dla mnie też to wybicie familii nóg i rąk nie miał i służyło tylko temu, by pokazać okrucieństwo korzenia.
Burito i Saładka stworzą razem zestaw w McDonald's. Nie no, tutaj też niektóre parinig są tak naciągane... Jeszcze jak rozumiem Hinatę i Naruto, no bo ona się dla niego poświęciła, on później ją poparł w ostatecznej wojnie i wszystko fajnie. Temari i Shikamaru też jakoś, jakoś zrozumiem, ale Sasuke i Sakura? Ino i Sai? Chouji i Karui!? Nie, to mi się już w ogóle nie mieści w głowie!
Pozdrawiam, Niah.

 
14 listopada 2014 21:31 , Blogger A. pisze...

Tak po szczerości to ten epilog ani mnie ziębi, ani grzeje - ot, jest. Kto tam z kim jakoś mało mnie interesowało (a już Potter w ogóle), ale to i tak lepsze od tego, co wyrabiają na bogasach (Dramione - za jakie grzechy?).
Zacznijmy od tego, że w sumie nigdy nie zaczęłam :P Widziałam kilka wyrywkowych odcinków (to było wtedy, gdy kończyłam oglądać Bleacha - czyli w okolicach ostatniej sesji zimowej - i strasznie potrzebowałam znaleźć postać, która wypełniłaby lukę), parę wybiórczych stron z mangi, no a później gościłam trochę na wiki (no wiesz, część o głównym bohaterze to jak streszczenie), popatrzyłam na techniki, jakie stosują (bo strasznie fajne podobno - nie wiem, nie wnikam). To, że z grubsza ogarniam to zasługa wiki ^^
Haha - dokładnie! Em, ja tam cztery postacie znam - także ten... xD Po prostu zadziwia mnie tak nachalne parowanie. Oj no przecież tam był z 15 TS - wiele mogło sie zmienić :P

 
14 listopada 2014 22:17 , Blogger Niah pisze...

Nie żebym ja jakoś mocno przepadała za pokoleniem Harry'ego, ale po przeczytaniu epilogu zostało mi ono całkowicie obrzydzone xD Super, widziałam z tego kilka naprawdę świetnych artów, ale to nie zmieni tego, że to zakończenie wydaje mi się zbyt bajkowe. Jedyne co mi przychodzi wtedy do głowy to naciągane~.
Wikipedia źródłem wiedzy :D Co robisz jak nie chce ci się czytać mangi ani streszczenia? Czytasz opis głównego bohatera, ha!
Ja znam wszystkie i parowanie ich na siłę mnie boli... bo niektóre naprawdę były fajne, a teraz co? Nic, dupa blada.
Pozdrawiam, Niah.

 
15 listopada 2014 12:25 , Blogger A. pisze...

Och rany nie ogarniam tego, jak ludzie narzekają na ten epilog. Serio, tam nie ma napisane, ze całe zło zniknęło z tego świata i teraz tylko lukier, wszyscy mili i cholera wie co jeszcze. Autorka tak chciała i tak jest - ciekawe, że nikt nie marudzi na zmartwychwstanie Harry'ego... Poza tym akurat mi to zakończenie jakoś przesadnie cukierkowe, bo i w serii zdarzały się niezłe cuda (ile razy Voldi spartolił?); nie należy wszystkiego brać tak dosłownie.
Hehe no ale wiesz Naruto ma jakieś 600 odcinków, więc nie bardzo chciało mi się ryzykować nadzianie się na gniota, a wcześniej naspojlerzyłam sobie Itachim i możliwe, że i Sasuke... No weź, Bleach miał połowę mniej (tam oglądałam bez spojlerów)!

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna