17 mar 2013

[BEZRUCH] Problemy w domu Blacków

16 lutego 1968r. 

— Nie! 
Krzyk pierworodnego syna państwa Blacków było słychać w całej posiadłości i gdyby nie zaklęcia wyciszające, ich mugolscy sąsiedzi zapewne także by usłyszeli co nieco.
— Syriuszu, proszę cię ostatni raz, uspokój się!
Pani Black powoli puszczały nerwy. Jej syn krzyczał od godziny. Całe sześćdziesiąt minut nieustającego wrzasku, wydobywającego się z płuc ośmiolatka. Walburga nie uważała się za słabą kobietę, ale miała ochotę siąść i płakać, bo nic innego nie przychodziło jej do głowy.
— Nie chcę, nie chcę, NIE CHCĘ!
Syriusz nie dawał za wygraną. Jego matka zrobiła rzecz, której młody Black nie chciał przyjąć do wiadomości. Kazała skrzatowi posprzątać jego pokój.
W innej czystokrwistej rodzinie ten fakt był tak oczywisty jak to, że dwa plus dwa to cztery. Cóż, w tamtej rodzinie syn na pewno nie bał się skrzatów i w wieku trzech lat nie złamał sobie przez jednego z nich nogi, oglądając przez chwilę własną kość wystającą na zewnątrz.
Tak naprawdę Walburga wcale nie chciała zrobić Syriuszowi przykrości. Temat skrzatów był tematem tabu na Grimmalud Place 12, ale skąd mogła wiedzieć, że jej syn akurat w tym momencie zechce wrócić po coś do pokoju?
Teraz miała problem, bo nie potrafiła go uspokoić. Ba! Nie potrafiła mu wytłumaczyć, że wcale nie zrobiła tego specjalnie.
— Przestań już krzyczeć, dobrze? — Położyła mu ręce na barkach i potrząsnęła nim lekko. Chłopiec oddychał ciężko i miał zaczerwienione policzki. — To był przypadek, rozumiesz? Przypadek. Wcale nie chciałam byś widział tego skrzata, rozumiesz?
Czasami do Syriusza trzeba było mówić dużymi literami, bo inaczej całkiem nie zwracał uwagi na to, co ktoś ma do powiedzenia.
— Nie chcę — powtórzył jeszcze raz, pomiędzy jednym wdechem a drugim. — Nie chcę, by to było w moim pokoju.
Walburga już miała mu powiedzieć, że obiecuje mu, iż już nigdy więcej nie każe Stworkowi wchodzić do jego pokoju, ale nagle coś sobie uzmysłowiła. Jeżeli Stworek nie będzie sprzątał u Syriusza, to kto to zrobi? Ona? Nie w tym życiu.
— Syriuszu, zrozum…
Chłopiec zaczął brać głębszy oddech, by ponownie zacząć krzyczeć. Merlin jednak był litościwy i zesłał pani Black męża, który właśnie wrócił z pracy. Morgana też okazała swoje miłosierdzie, bo Syriusz od razu popędził do Oriona, zapewne, by powiedzieć mu o straszliwym incydencie, który się wydarzył.
Kobieta nawet nie miała siły, by prosić męża, aby nie karał skrzata (co zapewne zrobi, skoro sprawa dotyczyła jego pierworodnego), więc tylko usiadła ciężko na fotelu i westchnęła głęboko.

Orion już wcześniej zdawał sobie sprawę z tego, że lęk Syriusza przed skrzatami był kłopotliwy, ale teraz okazało się, że urósł do rangi dużego problemu. Nie mogli się pozbyć skrzatów z domu, bo ktoś musiał prać, sprzątać, gotować i wykonywać wiele innych prac domowych. Kto miałby je zastąpić? Walburga? Orion wątpił w to, czy jego żona potrafi zagotować wodę na herbatę bez użycia różdżki, nie mówiąc już o gotowaniu, więc sprawa nie wyglądała ciekawie.
Można byłoby zatrudnić służbę, ale to kosztowało i nie tak łatwo było znaleźć gosposię w magicznym świecie. Z tego, co pan Black wiedział, u mugoli służba domowa była powszechna, ale u czarodziei niekoniecznie.
Mógł oczywiście spróbować przekonać syna do tolerowania skrzatów, ale intuicja podpowiadała mu, że ta opcja znajduje się gdzieś pomiędzy „misja niemożliwa do wykonania” a „nigdy w życiu”.
Sytuacja była patowa.

Dziewczyna wyglądała jak zmoknięty szczeniak. Jej wątłe ramiona trzęsły się jak w febrze, a ciemne włosy przykleiły do twarzy. Łzy wielkości grochu spływały po niezdrowo zarumienionych policzkach. 
Siedziała pod daszkiem obok drzwi prowadzących do zaplecza jakiegoś sklepu, wtulona w drewno z odłażącą, błękitną farbą. Obejmowała swoje kolana, przyciskając z całej siły do piersi, by zatrzymać ciepło. Jej zniszczona sukienka sugerowała, że już jakiś czas jest na ulicy. W tle majaczył szyld zakładu Madame Malkin. 
Następnego dnia wokół dziewczyny zebrało się kilku czarodziei i przedstawicieli Ministerstwa. Ciemnowłosa dziewczyna była nienaturalnie blada i się nie ruszała.

17 lutego 1968r.

Pierwszym, co Orion zobaczył po otworzeniu oczu, było zaniepokojone oblicze Walburgi. Później był ciemny sufit nad jej głową i zarejestrowanie tego, że jest środek nocy.
Żona trzymała jego głowę na swoich kolanach i dotykała dłonią orionowego policzka. Jej szare oczy patrzyły wprost na niego.
— Koszmar? — zapytała cicho.
— Nie. Wizja.
Poczuł jej ciepłe usta na swoim czole. Nie mógł się oprzeć wrażeniu, że są fioletowe tak, jak usta tamtej zmarłej dziewczynki.

Walburga nie pytała, dlaczego Orion wychodzi wieczorem na miasto, nie mówiąc jej, o co chodzi. Nie pytała co robi i kiedy wróci. Prosiła go po prostu, by położył Syriusza spać, bo z nią nie chciał rozmawiać, dalej trzymając się swoich teorii spiskowych.
Przyzwyczaiła się do tego, że Orion robił pewne rzeczy bez większego powodu. Po prostu… ufał temu, co widział. Pani Black nie starała się tego zrozumieć, po prostu to akceptowała.
Tylko czasami zastanawiała się, jakby to wszystko wyglądało, gdyby Orion kiedyś jej nie powiedział: śniło mi się, że będę mieć syna o jasnych oczach i ciemnych włosach.

— Orionie, kim ona jest?
Wiele Walburga mogła wybaczyć swojemu mężowi, ale na pewno nie przyprowadzenia brudnego, zmokniętego i wystraszonego co nie miara dziewczęcia do domu. W dodatku, wydawał się dumny z siebie!
— To jest Gretha, skarbie. — Pan Black uśmiechał się szeroko, trzymając ręce na ramionach dziewczynki, która miała głowę pochyloną tak mocno, że prawie dotykała nosem piersi.
— Nie pytam, jak ma na imię, tylko kim jest. — Walburga bynajmniej zadowolona nie była.
— Charłaczką. Jej ciotka, która ją wychowywała, zmarła, a ona trafiła na ulicę.
— A ty ją przygarnąłeś? — Słodki Merlinie, obce dziecko w MOIM domu!?
— Nie, skądże. Zaproponowałem jej pracę.
Pod Walburgą o mało nie ugięły się nogi.
— Orionie, ona jest niepełnoletnia, to jest nielegalnie…
— Będzie opiekowała się chłopcami.
W salonie zapanowała niezręczna cisza.
— Chyba żartujesz! Przyprowadzasz mi do domu jakąś sierotę z ulicy, której w życiu na oczy nie widziałeś i uważasz, że powierzę jej moje dzieci pod opiekę!?
— Walburgo, nie denerwuj się…
— Jak mam się nie denerwować, kiedy wygadujesz głupoty!?
Kłótnia wisiała w powietrzu, ponieważ pan Black był zirytowany tym, że pani Black kompletnie nie rozumie jego pomysłu odsunięcia Syriusza od skrzatów i oskarża go o to, że nie kocha swoich dzieci. Też coś!
— Przepraszam! — Państwo Black spojrzeli zaskoczeni na Grethę, która odezwała się po raz pierwszy, od kiedy przestąpiła próg ich domu. — Rozumiem, że nie chce pani bym zajmowała się dziećmi, ale ja… potrafię też sprzątać i gotować. Na pewno mogłabym się do czegoś przydać, nie muszą mi państwo płacić, tylko proszę, naprawdę proszę mnie nie wyrzucać… — Głos dziewczyny był błagalny, a w jej oczach błyszczały łzy. Zacisnęła ręce w pięści na materiale własnej sukienki.
Pan Black już miał podchwycić pomysł Grethy, kiedy żona mu przerwała:
— Potrafisz sprzątać?
— Tak, proszę pani. — Kiwnęła energicznie głową.
Walburga spojrzała na męża. Miała wielką ochotę powiedzieć mu, że w końcu się na coś przydał, ale zrezygnowała z tego pomysłu.
— W takim razie możesz zostać. — W ciemnych oczach dziewczyny pojawiła się autentyczna radość. — Dostaniesz pokój i trochę przyzwoitych ubrań. Nie zapłacę ci ani knuta, dopóki nie będziesz pełnoletnia, czy to jasne? — Gretha pokiwała ochoczo głową. — Chodź, pokażę ci łazienkę.

Niechętnie, bo niechętnie, ale pani Black musiała przyznać, że od kiedy Gretha pojawiła się w ich domu, to było lepiej. Przynajmniej jeżeli chodzi o kwestię fobii Syriusza.
Chłopiec był zaskoczony, gdy zobaczył dziewczynę sprzątającą jego pokój i nie tylko. Przez kilka dni skradali się za nią z Regulusem, śledząc każdy jej ruch, dopóki Walburga nie znalazła im zajęcia na nadmiar wolnego czasu.
Orion chodził dumy jak paw, że udało mu się uratować zabłąkane dziewczę (gdyby mu się nie przyśniła, to nawet by nie przeczytał informacji o jej śmierci w Proroku) i jednocześnie rozwiązać problem z synem.
Walburga nie była przekonana, co do tego, jak sprawuje się czternastolatka, ale po jakimś czasie pozwoliła jej nawet wyczyścić rodowe srebra i zrobić dla siebie herbatę.
Fenomenem jednak było wpuszczenie Grethy do kuchni.

28 maja 1968r.

— Łaaał… — Regulus nie wykazał się zbytnią elokwencją, widząc ciasto podane do podwieczorku, ale nikt nie zamierzał go za to karcić, bo nie było czemu się dziwić.
Gretha zrobiła fantastyczną szarlotkę po królewsku i narysowała na niej kwiaty z czekolady. Mały Reg był zachwycony ciastem i nawet zaprotestował przed krojeniem go.
— Proszę pani. — Gretha zwróciła się do Walburgi. — Zanieść kawałek Syriuszowi?
Ostatni tydzień był ciepły i słoneczny, kiedy nagle któregoś dnia temperatura gwałtownie spadła. Syriusz złapał przeziębienie i siedział zamknięty w pokoju, by nie zarazić Regulusa, który miał wątłe zdrowie i aż dziw brał, że to nie on się rozchorował.
Pani Black się zawahała. Nie pozwalała Grecie wdawać się w dłuższe rozmowy z chłopcami ani podawać im posiłków. Dziewczyna nadal była dla niej obca na Grimmauld Place i kto wiedział, do czego była zdolna. Miała miły i dobrotliwy uśmiech oraz przyjazne spojrzenie, ale czy tacy ludzie nie byli zazwyczaj rasowymi mordercami?
— Nie, ja to zrobię. — Wzięła od niej kawałek ciasta i poszła na górę. 

Syriusz czytał książkę zakopany w pościeli i kocach. Wokół niego było mnóstwo zużytych chusteczek i pustych kubków po herbacie. Walburga zatrzymała się w progu. Oczyściła teren szybkim ruchem różdżki i podeszła do syna.
— Ciasto?
— Gretha upiekła. — Usiadła obok niego.
— Super. — Chłopiec od razu spróbował. — Ale dobre!
Walburga odgarnęła mu włosy z czoła i poprawiła koc, by się nie wychładzał. Pozwoliła mu zjeść cały kawałek, chociaż nie jadł obiadu, twierdząc, że nie jest głodny.
— Syriuszu, co myślisz o Grecie? — zapytała nagle.
Chłopiec oblizał łyżeczkę w zamyśleniu.
— Jest miła. I zna dużo fajnych piosenek. Zawsze śpiewa, gdy sprząta. Robi dobre ciasta. — Wskazał na pusty talerzyk. — I mleko na noc dla Rega. Dlaczego pytasz? — Spojrzał na matkę ciekawie.
— Chciałam po prostu wiedzieć, co o niej myślisz. Wracaj pod kołdrę. — Zabrała mu talerz i nakryła z powrotem.
— Mamo? Boli mnie głowa, poczytasz mi?
— Dopiero po tym, jak weźmiesz kolejną dawkę eliksiru i to bez gadania, że jest niedobry.
Syriusz przeżywał niemal fizyczny ból, musząc się zgodzić na coś tak okropnego.

— Regulusie, co myślisz o Grecie? — Pani Black usiadła przy młodszym z synów i spojrzała na jego rysunek. Albo to były słonie potraktowane zaklęciem żądlącym, albo jej syn zostanie w przyszłości wybitnym surrealistą.
— Jest fajna. — Chłopiec dorysował słoniom bujne, czerwone grzywy. — I zabawna. Tańczy i śpiewa, kiedy zamiata. I ucieka przed tatą.
— Ucieka przed tatą? Dlaczego?
— Nie wiem. Ale zawsze, jak tata wchodzi do pokoju, to Gretha wychodzi. Chyba że ty też tam jesteś.
Walburdze się ta informacja wybitnie nie spodobała. Regulus odłożył rysunek obok do kolekcji z niebieskimi małpami w kapeluszach i psach o dwóch głowach.

— Orionie. — Walburga zabrała mężowi dokument sprzed nosa i oparła się o jego biurko. — Co myślisz o Grecie? — Jej uśmiech był niepokojący.
— No cóż… to bardzo sympatyczna dziewczyna… — Powiększający się uśmiech jego żony wskazywał, że Orion wchodzi na wyjątkowo niebezpieczny grunt. — Pracowita i sumienna. To dobra służąca. — Podsumował, wyrównując plik kartek, by czymś zająć ręce.
— A jak myślisz… jaki ma stosunek do ciebie?
— Do mnie? Nie wiem, normalny?
— Nie uważasz, że ją peszysz?
— Walburgo, czy ty uważasz, że Gretha się we mnie zadurzyła? — Odwrócił się w jej stronę.
— Ty to powiedziałeś.
— Ale ty to zasugerowałaś. Moja droga, może Gretha jest mi po prostu wdzięczna za to, że ją uratowałem. Jest nieśmiała, więc nie potrafi tego odpowiednio przekazać, nie powinnaś wszystkiego odbierać jako ataku.
— Nie wiem, to tobie się śniła, kto wie, co tam jeszcze było…
— To niedorzeczne! Ona ma czternaście lat, nie ma magicznej mocy i gdybym po nią nie poszedł, to umarłaby z wychłodzenia. Nie dopowiadaj sobie rzeczy, których nie było, nie ma i nie będzie. — Wstał i dotknął jej ramion. — Wiem, że jesteś zła za tę Francję, ale ja naprawdę nie zamierzam cię zdradzać z małymi dziewczynkami!
Walburga patrzyła mu przez chwilę głęboko w oczy, doszukując się w nich fałszu, ale nic takiego nie znalazła. Spojrzenie pana Blacka było takie jak zwykle.
— Chciałabym córkę, Orionie.
— … co?

Pojawienie się Grethy w domu Blacków wywołało poruszenie nie tylko wśród samych domowników, a połowy arystokracji czarodziejskiej, która po raz pierwszy spotkała się z tym, by to człowiek był służącym.
Nie chodziło tu o sprawy humanitarne. Skrzaty były po prostu bardziej wydajne. Pojawiały się na zawołanie, wykonywały wszystkie czynności jakby od tego zależało ich życie (bo w końcu tak było) i były całkowicie oddane właścicielom.
Od kiedy Druella dowiedziała się o Grecie, to wiedzieli już wszyscy.

2 czerwca 1968r.

Zdawało się, że pielgrzymki się nigdy nie skończą. Nie było dnia, w którym nie przyleciałaby sowa z listem z zapytaniem, czy ktoś nie mógłby odwiedzić Grimmauld Place. Na początku Walburga była zaskoczona i zadowolona, że znów jest na językach czystokrwistych, ale po pewnym czasie, kiedy jej goście do znudzenia prosili Grethę o przynoszenie różnych rzeczy tylko po to, by na nią popatrzeć, zaczęła wymyślać przeróżne wymówki, by liczba odwiedzających się zmniejszyła.
— Może ja w ogóle przestanę odpisywać…? — Ta opcja była kusząca.
— To nie jest głupi pomysł. — Orion ścisnął nasadę swojego nosa, wydmuchując dym z cygara. — Zaczynam mieć wrażenie, że mieszkamy w muzeum. Z tą różnicą, że jest tylko jeden eksponat.
— Może by ją gdzieś schować? — Walburga przygryzła koniuszek pióra zębami.
— Daj spokój, to nieetyczne. Kuszące, ale nadal nieetyczne.
— Nieetyczne są rysunki twojego syna — fuknęła, odsuwając od siebie stosik listów. Tego było zbyt wiele!
— Kaczka pomarańczka na jeziorze na tle zachodzącego słońca?1
— Co takiego? — Spojrzała na niego, nie rozumiejąc ani słowa począwszy od „kaczka”.
— Zapytałem Rega, co narysował. Odpowiedział mi, że kaczkę pomarańczkę na jeziorze na tle zachodzącego słońca. Nigdy nie słyszałem o kaczce pomarańczce, ale to przemilczę. Bardziej zastanawiające było to, gdzie on widział kaczkę, skoro na rysunku był pas niebieskiego, brązowe półkole i reszta rysunku zamalowana na czerwono. — Orion zapalił w zamyśleniu. — Ale to i tak było lepsze niż hipopotamy na sawannie.2
Walburga spróbowała to sobie rozrysować. Postukała chwilę piórem w róg kartki.
— A może ona nurkowała? Ta kaczka.
Orion spojrzał na nią autentycznie zaskoczony.

21 czerwca 1968r.

Ta sytuacja musiała kiedyś nadejść. Państwo Black byli zaproszeni na bal. Sami, bez dzieci. I tutaj pojawiało się pytanie – co z tym fantem zrobić?
Nie wchodziło w grę zostawienie chłopców ze skrzatami. Syriusz dostałby zawału, uprzednio zniszczywszy pół domu. Walburga nie podzielała entuzjazmu Oriona co do tego, by zostawiać chłopców pod opieką Grethy. Co z tymi seryjnymi mordercami?
— Ej, Wally, wszystko będzie dobrze. — Orion pomógł jej założyć płaszcz. — Powiedziałem Stworkowi, by pilnował Grethy, więc zjawi się, kiedy coś będzie nie tak.
— Ale… ona ma tylko czternaście lat. Sama jest jeszcze dzieckiem.
— Piętnaście.
— Jak to piętnaście?
— Trzydziestego maja skończyła już piętnaście lat — wytłumaczył jej.
— A skąd ty to wiesz?
— Gretha mi powiedziała.
— Chwaliła ci się, kiedy ma urodziny? — Nie wyglądało to dobrze. Nagle wizja o zadurzeniu zaczęła z powrotem nabierać kolorów.
— Stwierdziła, że zostało jej tylko dwa lata darmowej pracy.
Walburga nie pytała o nic więcej. Nagle przestała też się obawiać tego, że Gretha zabije jej dzieci we śnie.
Ona naprawdę traktowała służbę w domu Blacków jak pracę. A za zabijanie dziedziców rodu nie dostaje się premii.

1 i 2 Kaczkę pomarańczkę wymyśliła moja współlokatorka po obejrzeniu wystawy Kojiego Kamojiego. Kółka i kwadraty wywarły na nas tak druzgocące wrażenie, że nie mogło to przejść bez echa. Hipopotamy na sawannie, natomiast, namalowała w dzieciństwie. Do dzisiaj zajmują zaszczytne miejsce nad kurnikiem.

Etykiety: , , , , , ,

Komentarze (17):

22 marca 2013 13:20 , Anonymous Lauviah pisze...

Bardzo mi się podobało. Lubię twoją rodzinę Blacków, choć jest ona strasznie niekanoniczna, ale to nic.
Syrusz i skrzatowa fobia? Teraz już wiem dlaczego tak unikał i pomiatał Stworkiem xD
Gretha to ciekawy pomysł. Opiekunka do dzieci i służąca w domu, której Syriusz się nie boi.

Znad krzaczastych,
Lau~

 
22 marca 2013 14:51 , Anonymous Niah pisze...

Całe to opowiadanie jest bardzo niekanoniczne, więc jak Blackowie mogą być kanoniczni? Poza tym, ja lubię tę niekanoniczną rodzinę w każdym jej niekanonicznej części.
Skądś ta niechęć się musiała wziąć w końcu!
Ktoś musiał sprzątać u Syriusza, skoro Stworek ma zakaz wstępu, prawda?
Pozdrawiam, Niah.

 
1 kwietnia 2013 22:56 , Anonymous Bibi pisze...

ojejciu, biedny Syriusz :D

 
5 kwietnia 2013 14:41 , Anonymous Lexi pisze...

Żeby nie było, ja czytam na bieżąco, tylko nie mam kiedy komentować. xD
A rzuciło mi się w oczy coś takiego: http://zakochani-huncwoci.blogspot.com/p/blog-page.html
Opisy Huncwotów są takie same jak u ciebie. Nie wiem, czy autorka tego bloga zapytała cię o zgodę, ale na wszelki wypadek podsyłam, bo uważam, że powinnaś wiedzieć.

 
5 kwietnia 2013 16:36 , Anonymous Niah pisze...

Zapytać nie zapytała, aczkolwiek zła nie jestem. Jest mi po prostu przykro, że ktoś ukradł moją pracę (stolarz-amator, MÓJ stolarz-amator!) w tak bezmyślny sposób. Wiesz, nawet jeżeli by nie zapytała, a dała dopisek, że to ja wymyśliłam (nawet nie musi być odnośnik do bloga, wystarczy mój nick) to wyglądałoby to inaczej, nie? A tak, ech...
Tak między nami, mogła przynajmniej pozostałe dwa opisy umieścić w takim samym schemacie...
Pozdrawiam i dziękuję za informację, Niah.

 
5 kwietnia 2013 19:52 , Anonymous Salvio Hexia pisze...

Ten komentarz został usunięty przez autora.

 
5 kwietnia 2013 19:54 , Anonymous Salvio Hexia pisze...

Ten komentarz został usunięty przez autora.

 
5 kwietnia 2013 20:15 , Anonymous Lexi pisze...

Plagiat, po prostu plagiat. A myślałam, że te czasu już dawno minęły.
Szczerze mówiąc, podejrzewam, że ona nawet nie zauważyła kolejności alfabetycznej, co jest dziwne, bo przecież o to tam chodziło.
Nie ma za co, też chciałabym wiedzieć, gdyby coś podobnego przytrafiło się mnie. :)

 
5 kwietnia 2013 20:25 , Anonymous Niah pisze...

E tam. Ważne, że opisy zniknęły i, pomimo że miałam trudności, że zrozumieniem komentarzy poniżej, to cieszę się, że autorka to nie jakieś paskudne dziecko, które nawet przepraszać nie potrafi :)
Pozdrawiam, Niah.

 
20 lipca 2013 18:31 , Anonymous 香奈子 pisze...

Syriusz mnie rozłożył na łopatki. Z drugiej zaś strony chciałabym ci z całego bijącego serduszka pogratulować realizmu. Skrzaty nie są piękne, są wręcz brzydkie i odstraszają, a co ma powiedzieć trzylatek? Podoba mi się fobia Łapy. Jest taka do bólu prawdziwy.

Prosiła go po prostu, by położył Syriusza spać, bo z nią nie chciał rozmawiać, dalej trzymając się swoich teorii spiskowych.
Bardzo lubię to zdanie.

Albo to były słonie potraktowane zaklęciem żądlącym, albo jej syn zostanie w przyszłości wybitnym surrealistą.
Te też.

Od kiedy Druella dowiedziała się o Grecie, to wiedzieli już wszyscy.
I to.

— Daj spokój, to nieetyczne. Kuszące, ale nadal nieetyczne.
— Nieetyczne są rysunki twojego syna — fuknęła, odsuwając od siebie stosik listów. Tego było zbyt wiele!
— Kaczka pomarańczka na jeziorze na tle zachodzącego słońca?1
— Co takiego? — Spojrzała na niego, nie rozumiejąc ani słowa począwszy od „kaczka”.
— Zapytałem Rega, co narysował. Odpowiedział mi, że kaczkę pomarańczkę na jeziorze na tle zachodzącego słońca. Nigdy nie słyszałem o kaczce pomarańczce, ale to przemilczę. Bardziej zastanawiające było to, gdzie on widział kaczkę, skoro na rysunku, by pas niebieskiego, brązowe półkole i reszta rysunku zamalowana na czerwono. — Orion zapalił w zamyśleniu. — Ale to i tak było lepsze niż hipopotamy na sawannie.2
Walburga spróbowała sobie rozrysować rysunek Rega. Postukała chwilę piórem w róg kartki.
— A może ona nurkowała? Ta kaczka.
Orion spojrzał na nią autentycznie zaskoczony.

Mój ulubiony dialog z rozdziału. Regulus jest bardzo utalentowanym plastykiem! XD

Lubię cały rozdział.
Wprowadzasz niesamowity klimat do opowiadania. ;)

 
20 lipca 2013 18:41 , Anonymous Niah pisze...

Mnie to od małe gryzło, jak tak paskudne stworzenia mogą obcować z dziećmi. No bo przecież takie skrzaty, co to wyskakują jak Filip z konopi i wyglądają jak mięso przepuszczone przez maszynkę nie wzbudzają w dzieciach pozytywnych emocji!
Albo to były słonie potraktowane zaklęciem żądlącym, albo jej syn zostanie w przyszłości wybitnym surrealistą. Też to uwielbiam.
Regulusę jest arystę, madafaka.
Pozdrawiam, Niah.

 
21 lipca 2013 23:53 , Anonymous 香奈子 pisze...

Masz rację. To dziwne. Dla dzieci skrzat to musiał być szok, chyba, że ci krwistoczyści są nie wzruszeni i odporni na brzydotę już w matce.
Regulus powinien udzielać się na wystawach. XD

 
22 lipca 2013 12:34 , Anonymous Niah pisze...

Odporność wyssana z mlekiem matki! O nie, wyobraziłam to sobie xD
Pewnie chodzi na jakieś koło plastyczne w Hogwarcie czy cuś.
Pozdrawiam, Niah.

 
22 lipca 2013 15:02 , Anonymous 香奈子 pisze...

Ja też. XD
Koniecznie zawrzyj to gdzieś w tekście. Jesu~ Regulus-człowiek artysta. Nie dość, że pianista, to jeszcze malarz XD

 
1 sierpnia 2013 15:34 , Anonymous Ginger Grant pisze...

Hej ^^. Nie wiem, czy mnie pamiętasz, ale raz pisałyśmy ze sobą na gadu i oceniłaś kilka pierwszych rozdziałów starej wersji mojego opowiadania ^^.
Już od dawna się zbierałam, żeby zacząć czytać to opowiadanie, ale ostatecznie pchnął mnie do tego przestój na mojej liście obserwowanych i niedosyt ff do czytania ;).
Na początku musiałam troszkę poprzeglądać bloga, by się połapać, o co tutaj chodzi. Masz zupełnie inny układ, niż zwykle się spotyka, ale na szczęście po przejrzeniu menu udało mi się czytać teksty chronologicznie, doszłam już do tego momentu i postanowiłam się odezwać.
Twoje opowiadanie z pewnością jest nietuzinkowe. Na tyle ff z Syriuszem, które czytałam, ten się dość mocno wyróżnia. Przede wszystkim, ukazujesz dużo Blacków i fajnie przedstawiasz realia życia w tej rodzinie, a także Syriusza i Rega jako dzieci, co też się rzadko zdarza, oraz sylwetki ich rodziców, a oni, jeśli w opowiadaniach byli, to jako postaci bardzo poboczne. A ja lubię klimaty czystokrwistych rodzin, więc to mi się podoba. Robisz też liczne przeskoki czasowe, ale wychodzi to całkiem fajnie.
Ogólnie opowiadanie czytało się fajnie, masz lekki styl, a opisy i dialogi są zrównoważone. Jedyne co mnie dziwiło to to, że twoja Walburga, przynajmniej na razie, odbiega od książkowej wersji, ale to twoja wizja, i jak to się mówi "twój świat i twoje kredki", ważne, że jest spójnie, i podoba mi się twoja dbałość o szczegóły i w ogóle o bloga, bo ramki wszystkie masz naprawdę dobrze i szczegółowo przygotowane.
W tym rozdziale zdziwił mnie nieco sen Oriona i odnalezienie Grethy, ciekawa jestem, co z tego wyniknie. Zamierzam wkrótce nadrobić resztę ^^.
[evelyn-grant]

 
1 sierpnia 2013 21:28 , Anonymous Niah pisze...

Oczywiście, że Cię pamiętam. Nie wiem, czy to było aż tak dawno temu, ale uznajmy po prostu, że mam dobrą pamięć.
Dlaczego dopiero teraz!? Ja tak lubię czytać, co udzie czują, czytając moje wypociny, a Ty dopiero teraz się ujawniasz :<
Blackowie to mój prywatny konik i nic nie poradzę, że mam na ich punkcie lekkiego bzika. No dobrze, wielkiego bzika, ogromnego wręcz.
Mnie od przeczytania Harry'ego Pottera bolało, że tak mało jest o Blackach, a to przecież taka fajna rodzina. Ogólnie, czytokrwistym rodzinom zostało poświęcone bardzo mało miejsca, a to na nich opiera się w dużej mierze świat czarodziejów.
Przeskoki są konieczne, ponieważ mam trudności z doprowadzaniem wątków do końca akurat w danym momencie. Czasem po prostu człowiek nie ma weny i tak wychodzi, więc, jako zapobiegliwa osoba, pozwoliłam sobie na poszatkowanie linii czasowej mojego opowiadania.
Walburga nie będzie książkowa, bo ja za książkową Walburgą nie przepadam. A przynajmniej nie na tyle, by sztywno trzymać się jej charakteru.
Zapraszam do dalszego czytania i pozdrawiam, Niah.

 
5 lutego 2020 20:05 , Blogger Natalia Zimniewicz pisze...

Super napisane. Musze tu zaglądać częściej.

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna