26 mar 2013

[WHITE RABBIT] Rozdział pierwszy

I.
„Dzień jak co dzień, poranek jak każdy inny.”

Eldo, Granice

To nie było tak, że Chris uciekał, bo miał na to akurat ochotę. Tak naprawdę, to nie lubił wzmożonego wysiłku fizycznego z rana. Do tego w niekompletnej garderobie.
Cóż, ojciec Samanthy (ewentualnie Cecily, Katherine lub Janneth) nie wykazał się zbyt wielkim entuzjazmem, gdy po powrocie z nocnej zmiany zastał swoją córkę w łóżku z obcym mężczyzną. Swoją nagą córkę z równie nagimi mężczyzną. Chris był pełen podziwu dla prawie pięćdziesięcioletniego staruszka (jak w ogóle można mieć pięćdziesiąt lat? Czy człowiek się już nie rozsypuje w tym wieku?), który w dosłownie kilka sekund zdążył pobiec do salonu po dubeltówkę, naładować nią i wycelować w ubierającego się Chrisa.
Dalej

Etykiety: , , , , ,

17 mar 2013

[BEZRUCH] Problemy w domu Blacków

16 lutego 1968r. 

— Nie! 
Krzyk pierworodnego syna państwa Blacków było słychać w całej posiadłości i gdyby nie zaklęcia wyciszające, ich mugolscy sąsiedzi zapewne także by usłyszeli co nieco.
— Syriuszu, proszę cię ostatni raz, uspokój się!
Pani Black powoli puszczały nerwy. Jej syn krzyczał od godziny. Całe sześćdziesiąt minut nieustającego wrzasku, wydobywającego się z płuc ośmiolatka. Walburga nie uważała się za słabą kobietę, ale miała ochotę siąść i płakać, bo nic innego nie przychodziło jej do głowy.
— Nie chcę, nie chcę, NIE CHCĘ!
Syriusz nie dawał za wygraną. Jego matka zrobiła rzecz, której młody Black nie chciał przyjąć do wiadomości. Kazała skrzatowi posprzątać jego pokój.
W innej czystokrwistej rodzinie ten fakt był
Dalej

Etykiety: , , , , , ,

11 mar 2013

[WHITE RABBIT] Prolog

Deszcz przyszedł nagle i niespodziewanie, burząc w ciągu chwili plany o przyjemnej, nocnej wędrówce. 
Woda spływała wąskimi uliczkami, wypełniając każdą studzienkę w okolicy i każdy rów, jaką napotkała na swojej drodze. Krople skapywały z dachów budynków, a ich pluski zlewały się ze sobą w jednolity szum. 
Stał przed bramą i patrzył na nią tak, jakby widział ją po raz pierwszy. Ubranie przemokło i zaczęło lepić się do ciała, jak druga, niechciana skóra. Włosy zamieniły się w mokre strąki, które próbowały mu wejść do oczu. Broń zaczęła ciążyć i sam był pełen podziwu dla siebie, że jeszcze się jej nie pozbył, ciskając w jakiś kąt ze złości.
— Dokąd pójdziesz? 
Słyszał go już wcześniej, ale po co miałby się kłopotać odwracaniem, czy czymkolwiek innym, kiedy oboje wiedzieli, jak to się zakończy? Niemniej jednak, spodziewał się zgoła innego pytania:
Dalej

Etykiety: ,